W związku ze zbliżającymi się
długimi jesiennymi wieczorami, Pracownia Działań Alternatywnych postanowiła
wyciągnąć do swoich sympatyków pomocną dłoń. Drodzy Czytelnicy tego bloga!
Chcielibyśmy zaproponować kilka książek dostępnych w wieluńskich bibliotekach,
które umilą Wam tę porę roku. A co później? Zobaczymy… Jednocześnie zwracamy
się do Was z małą prośbą: przeczytaliście ostatnio coś ciekawego? Napiszcie nam
o tym!
Ja odkryłem ostatnio
Czechy. Zrobiłem to dzięki pewnym 280 stronom – tyle bowiem liczy książka
Mariusza Szczygła (dziennikarza „Gazety Wyborczej”, redaktora „Dużego Formatu”)
pt. „Zrób sobie raj” (wyd. Czarne, Wołowiec 2010). Śmiało mogę powiedzieć, że
jest to lektura fascynująca. Przebrnąłem przez nią w kilka godzin, a czytam
dość wolno. Z pewnością nie był to czas stracony. Wręcz przeciwnie! Muszę się jednak
przyznać, że do tej pory nie miałem kontaktu z literaturą tego typu. Reportaże
to dla mnie coś nowego.
Szczygieł
sięga po rozmaite tematy, czerpie z ikon czeskiej literatury i sztuki, odkrywa
dla nas (ludzi, którzy niewiele o Czechach wiedzą) fragmenty z bogatego życia
artystów i innych oryginałów o nazwiskach nad Wisłą raczej nieznanych. Pisze o
knajpach, życzliwości, pacyfizmie, antyheroiczności i antypatetyczności u
naszych południowych sąsiadów. Porusza również kwestię zbrojnej interwencji w
latach 60., w której wzięli też udział polscy żołnierze. Jest jednak temat,
który przewija się przez książkę nieustannie i jednocześnie zajmuje w niej swoje
osobne, rozległe miejsce. Chodzi o czeskie „życie bez Boga”. O kraju, w którym
2/3 osób deklaruje ateizm, czyta się w Polsce jak o innej planecie, a przecież
kilkaset kilometrów stąd niektórzy ludzie nie umieją użyć formułki stosowanej
podczas wykonywania ręką znaku krzyża (zob. s.55), nie chodzą do kościoła, nie
chrzczą masowo dzieci i nie witają radośnie żadnego papieża.
„Dzwonię do znajomej. – Ten papież ani trochę nie różni się od waszego
– mówi.
– A powinien? W czym miałby być inny? – dopytuję.
– Taki sam ludobójca jak wasz.
– Słucham?!
– No ktoś, kto nie pozwala na prezerwatywy w Afryce, nie może być
inaczej nazywany”
(s. 171-172).
Trudno wyobrazić
sobie kraj położony tak blisko Warszawy czy Krakowa, w którym część ludzi w zasadzie
kryje się ze swoją wiarą (zob. s. 174), państwo, gdzie policja nie ma swojego kapelana.
Aż trudno uwierzyć, że dzieje się to wszystko jakieś trzysta kilometrów stąd.
Dla Polaka szokujące może być również tamtejszy niefrasobliwy stosunek do
zmarłych i brak imprez typu pogrzeby, stypy.
W
rozdziale poświęconym smoleńskiej katastrofie trafimy na wiele mądrych i – być
może (zależy od osoby) – odkrywczych zdań autora. Szczygieł wspomina o polskiej
potrzebie nieszczęścia, która niezbędna jest nam do życia, naszej nekrofilskiej
kulturze, celebrach związanych z ofiarami, swoistym wyścigu na męczeństwo (zob.
s. 194-195). Niesamowicie to prawdziwe i obrazoburcze zarazem.
Wiem,
że kraina przedstawiona na kartach tej książki, to nie są tak naprawdę Czechy,
bo i za naszą południową granicą istnieją chociażby krewcy kibice piłkarscy czy
też skinheadzi bijący Romów. Jest to wszystko nazbyt piękne, by mogło być
prawdziwe. Jestem jednak pewien, że sporo ziaren prawdy znajduje się w tej
opowieści (reportażu, eseju) i choć ten czechofilski obraz być może jest nieco
zdeformowany, to i tak już wiem, że chcę tam pojechać…
Ksiązka dostępna jest w Miejskiej
i Gminnej Bibliotece Publicznej im. Leona Kruczkowskiego w Wieluniu.
Mieszkam przy granicy czeskiej. Czechy tutaj najbardziej kojarzą się z tanim alkoholem (którego sprzedaż aktualnie jest zabroniona jeśli ma pow. 20% ;) ), zwłaszcza ze Złotym Bażantem (mimo, że piwo Słowackie), Absyntem czy spirytusem ;). Chińskie sklepy w Czechach sprzedają dużo tańsze produkty niż chińczyki w Polsce (podobno w Polsce dzierżawa droższa), więc opłaca się tam pojechać na zakup ubrań czy kosmetyków (o ile nie preferuje się firmowych ubrań).
OdpowiedzUsuńW Cieszynie (miasto Polsko-Czeskie) na stronie czeskiej można odczuć raczej wrogie nastawienie do Polaków.
W Ostravie znajduje się duże Zoo, za które płaci się ok. 100 koron :) podobno jest lepsze niż Śląskie Zoo w Chorzowie.
I to by było na tyle z moich informacji:) W razie wycieczki samochodem radzę pamiętać o apteczce europejskiej lub doczytać co wg czeskiego prawa powinno się w niej znajdować :)