DOŁĄCZ DO NAS.ZOSTAŃ CZŁONKIEM NASZEJ SPOŁECZNOŚCI :)
Nasz adres mailowy: pracownia.alt@gmail.com

wtorek, 16 grudnia 2014

          9 grudnia 1922 roku pierwszym prezydentem II RP został Gabriel Narutowicz. Wybory na ten urząd odbywały się wtedy nieco inaczej niż teraz. Konstytucja marcowa stanowiła, że prezydenta raz na siedem lat wybiera Zgromadzenie Narodowe złożone z posłów i senatorów. Narutowicz był kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”, ale w ostatnim głosowaniu, w którym zmierzył się z hrabią Maurycym Zamoyskim, wielkim właścicielem ziemskim, poparli go także członkowie Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” i przedstawiciele mniejszości narodowych. Narutowicz uchodził za wybitnego specjalistę w zakresie elektryfikacji i hydrologii. Wiele lat pracował na politechnice w Zurychu, objął tam w 1908 r. katedrę inżynierii wodnej, zdobył też uznanie jako jeden z najwybitniejszych europejskich twórców elektrowni wodnych. Jego dziełem była budowana w latach 1898-1900 elektrownia Kubel pod Saint Gallen o wielkiej jak na owe czasy mocy 3000 KM, kierował też budową obiektu o mocy 10 000 KM w Adelsbuch i paroma innymi. Po powrocie do Polski był ministrem w kilku rządach. Franciszek Bernaś charakteryzuje go w następujący sposób: „[…] był wybitnym uczonym, wynalazcą i budowniczym, politykiem i mężem stanu, postępowym liberałem, człowiekiem, któremu obca była wszelka przemoc i gwałt, szowinizm i ślepy nacjonalistyczny fanatyzm”. 
Prawica porażkę odczuła bardzo boleśnie. Jej zwolennicy zaczęli nowo wybranego prezydenta atakować za areligijność i kosmopolityzm, oskarżali go o bycie Żydem, Litwinem i masonem. W kolejnych dniach po wyborze organizowali manifestacje, w czasie których skandowano hasła narodowe, antyżydowskie, a nawet faszystowskie. Prasa o orientacji endeckiej i chadeckiej rozpoczęła brutalną kampanię przeciwko temu wyborowi. Pisano między innymi o „żydowskim pachołku” i rozpowszechniano pogląd, że prezydenta narzucili Polakom właśnie Żydzi.
Jednak sam Zamoyski zachował się bardzo przyzwoicie. Depeszował z Paryża: „Mogę się tylko cieszyć, że przegrałem w Zgromadzeniu i że jego wybór padł na Szanownego Pana. Na stanowisku prezydenta może Pan Profesor uczynić wiele dla Polski. Uznaję z szacunkiem wolę narodu i ubolewam nad zacietrzewieniem, które sprawia, iż pełni Pan swe obowiązki w trudzie, goryczy i niebezpieczeństwie. Zwróciłem się do mego stronnictwa, aby nie łączyło mego nazwiska i mojego dobrego imienia obywatela z motłochem, obrzucającym Szanownego Pana kamieniami”.
Zaprzysiężenie próbowano zakłócić. Zwolennicy prawicy zatarasowali nawet ulice prowadzące do gmachu sejmowego, a Narutowicza obrzucili grudami śniegu i błotem. Zabili oni również robotnika Jana Kłuszewskiego. Zaprzysiężenie, zbojkotowane przez przedstawicieli prawej strony sceny politycznej, odbyło się jednak 11 grudnia, a trzy dni później Józef Piłsudski przekazał władzę Narutowiczowi. Ataki jednak nie ustały. W prasie endeckiej ciągle pojawiały się napastliwe artykuły, rzucano oszczerstwa, prezydent zaś otrzymywał anonimy z obelgami i groźbami. Na ulicach endeckie bojówki atakowały pochody robotnicze, zdemolowały one m.in. Okręgowy Komitet PPS w Alejach Jerozolimskich, siedzibę pisma „Robotnik” oraz budynek Żydowskiego Towarzystwa Kulturalnego.
Kilka dni później prezydent został zamordowany przez Eligiusza Niewiadomskiego, ideowo związanego z Narodową Demokracją. Stało się to 16 grudnia podczas otwarcia wystawy w warszawskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Do prezydenta oddano trzy strzały. Morderca został skazany na śmierć, a wyrok wykonano 31 stycznia 1923 r. Wojciech Roszkowski pisze, że „Agitacja prawicy przyniosła więc straszny owoc w postaci pierwszego w dziejach Polski »królobójstwa«”. Zamachowca zeznał, że jego celem był Piłsudski, ale po przekazaniu władzy zmienił on swój plan. Antoni Czubiński dodaje, że plan ten zrodził się „w atmosferze nietolerancji i nienawiści rozpalanej w Polsce przez koła nacjonalistyczne i klerykalne”.
Pogrzeb Narutowicza odbył się 19 grudnia. Zabalsamowane zwłoki pochowane zostały w podziemnej krypcie katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
Nawet po upływie kilkudziesięciu lat narodowcy nie widzą nic złego w tym haniebnym czynie. Wręcz przeciwnie, niektóre środowiska uważają Eligiusza Niewiadomskiego za męczennika i bohatera. Trudno taką postawę nazwać patriotyzmem. Nie ma w niej miejsca na dialog, pokojowe zmienianie rzeczywistości czy poszanowanie prawa wyboru innych ludzi. Jest za to buta, arogancja, przemoc, szowinizm, wulgarność i nieustanne demolowanie demokracji. Nie dajmy sobie wmówić, że miłość do kraju polega właśnie na czczeniu zbrodniarzy i miotaniu obelg czy kamieni w stronę wszystkich, którzy różnią się od nas choćby w swych poglądach politycznych i postawach światopoglądowych. Niech krzykliwy margines nie narzuca nam swojej chorej definicji patriotyzmu.


 
(Za: F. Bernaś, Ofiary fanatyzmu, Warszawa 1987; A. Czubiński, Historia Polski XX wieku, Poznań 2000; Z. Kaczmarek, Trzej prezydenci II Rzeczypospolitej, Warszawa 1988; W. Roszkowski, Historia Polski 1914-1993, t. 1, Warszawa 1995).





niedziela, 9 listopada 2014

Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem

      W nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku w nazistowskich Niemczech spalono 29 żydowskich domów towarowych i 171 domów mieszkalnych, zniszczono 250 synagog (oficjalne sprawozdanie złożone przez Heydricha mówiło o 101), spustoszono 7,5 tys. „niearyjskich sklepów”, zamknięto w obozach koncentracyjnych kilkadziesiąt tysięcy osób, a śmiertelnie pobito 91. Dziś to tragiczne wydarzenie nazywane jest „nocą kryształową” (od ilości szkła, które pokryło niemieckie ulice).
   Nieludzkie traktowanie Żydów zaczęło się w Niemczech dużo wcześniej. 1 kwietnia 1933 r. zorganizowano masowy bojkot sklepów, lekarzy, prawników itd., „dla obrony przed zagraniczną propagandą grozy”. Nie obyło się przy tym bez napadów, lżenia i poniżania. 10 maja na placu Opery w Berlinie palono książki autorów żydowskich i przeciwników reżimu hitlerowskiego. We wrześniu 1935 roku uchwalono „ustawy norymberskie”, które stawiały Żydów na niższym poziomie prawnym. Pozbawiły one tę ludność m.in. prawa wyborczego, prawa zajmowania stanowisk urzędowych i możliwości służenia w armii niemieckiej. Wyłączyły ją z życia politycznego, społecznego i kulturalnego. Wkrótce nowe zarządzenia podawały wydłużającą się listę zawodów, których nie wolno było im wykonywać. Usuwały one Żydów z weterynarii, profesury i odbierały im prawo nauczania we wszystkich kategoriach szkół. Wykluczały farmaceutów, lekarzy i dentystów z publicznej służby zdrowia. Dziesiątki tysięcy „nie-Aryjczyków” straciło państwowe posady. Ostatecznie zabroniono im nawet handlu. „Ustawa o ochronie niemieckiej krwi oraz niemieckiego honoru” zabraniała Żydom małżeństw, a także stosunków pozamałżeńskich z nie-Żydami. Naruszenie paragrafu o „zhańbieniu rasy” groziło publicznym napiętnowaniem i więzieniem.
   W tym czasie w Polsce członkowie i sympatycy takich organizacji jak Młodzież Wszechpolska, Stronnictwo Narodowe czy Obóz Narodowo-Radykalny domagali się usunięcia żydowskich studentów z uczelni, dochodziło również do licznych pobić i plądrowania sklepów. W drugiej połowie lat 30. niektóre uniwersytety wprowadziły tzw. numerus clausus. Ograniczało to w znaczący sposób możliwość studiowania młodzieży żydowskiej. Stworzono także getta ławkowe. Czesław Miłosz pisał: "Endecka prawica otwarcie głosiła program wrogi Żydom, stanowił on jednak tylko część szczególnej interpretacji dziejów Polski. Był to pogląd dopatrujący się międzynarodowego spisku od wieków zagrażającego Polsce, najdobitniej sformułowany przez Jędrzeja Giertycha. Według tego poglądu, katolicka Polska stała się przedmiotem szczególnej nienawiści protestantów w XVII wieku, których międzynarodowy spisek ściągnął na Polskę najazd szwedzki. Protestancką wrogość do Polski odziedziczyli masoni, którzy z kolei działali przeciwko Polsce, łącznie z podobnym spiskiem żydowskim. Polska oswobodziła się od trzech zaborców, była jednak nadal opętana mackami żydowskiej międzynarodówki, współpracującą z międzynarodówką komunistyczną [...]". Dziś nieszczęścia sprowadzają jeszcze geje i lesbijki...
     Zamordowany w 1922 roku przez prawicowego fanatyka Gabriel Narutowicz (pierwszy prezydent II RP) także uznawany był przez co niektórych za „pachołka Żydów”…



 

(Za: W. Czapliński, A. Galos, W. Korta, „Historia Niemiec”, Wrocław 1981; A. Eisenach, „Hitlerowska polityka zagłady Żydów”, Warszawa 1961; C. Młosz, „Wyprawa w Dwudziestolecie”, Kraków 2011; „Nasz wiek XX”, pod red. M. Leiera, Warszawa 1996).


niedziela, 26 października 2014

Polecamy przeczytać... (12)

      W 1906 roku Polacy dokonali 1245 zamachów terrorystycznych na carskich urzędników, policjantów, szpicli itp., a w całym okresie 1905-1907 „takie wydarzenia jak spadające z okien bomby należały raczej do rutyny dnia codziennego niż do poważniejszych osobliwości”. Bojówka Polskiej Partii Socjalistycznej liczyła w tym czasie ok. 5 tys. członków. To właśnie ta organizacja – na czele z takimi postaciami jak Józef Piłsudski, Walery Sławek, Tomasz Arciszewski, Ignacy Mościcki, Stefan Okrzeja, Kazimierz Pużak, Aleksandra Piłsudska – walczyła z największym zaangażowaniem o niepodległości i... socjalizm.
      Przez kilkanaście lat lewicowi bojowcy z browningami, mauzerami, bombami i sztyletami w rękach mścili swoich towarzyszy, napadali na sklepy monopolowe i pociągi z pieniędzmi, odbijali z więzień innych „terrorystów”, wykonywali partyjne wyroki i walczyli z wyzyskiem. Część ich akcji przypominała sceny z filmów o Dzikim Zachodzie, inne zaś charakteryzowały się profesjonalizmem charakterystycznym dla gangu Olsena (choćby słynna akcja pod Bezdanami, w której uczestniczyło czterech późniejszych polskich premierów).
      Między innymi o tym właśnie traktuje książka Wojciecha Lady pt. „Polscy terroryści”. Przeczytamy w niej o zamachach dokonywanych głównie w połowie pierwszej dekady XX wieku, ale również o szkoleniach przyszłych zamachowców, produkcji bomb, życiu osobistym i więziennym czy wreszcie o bojowniczkach w spódnicach, które nie tylko zajmowały się przemytem dynamitu, rewolwerów i konspiracyjnej prasy, ale także same brały udział w aktach zbrojnych.
     Autor wspomina również o kilku anarchistycznych organizacjach prowadzących walkę zbrojną, wymienia m.in. takie grupy jak Czarny Sztandar, Zmowa Robotnicza czy Rewolucyjni Mściciele. Natomiast o narodowcach pisze tak: „[...] podległy Lidze Narodowej Narodowy Związek Robotników nie miał oporów przed podejmowaniem współpracy z carską policją przeciwko socjalistom i zasadniczo kierował swoje browningi nie w zaborcę, lecz w rodaków reprezentujących tylko inne poglądy”. Walki międzypartyjne miały szczególnie krwawy przebieg w Łodzi. Ich zaprzestanie dokonało się w roku 1907 na konferencji zwołanej z inicjatywy PPS.
Polecamy! 
MB

piątek, 18 lipca 2014

niedziela, 2 lutego 2014

Przypominamy, że w roku 1920 Żydzi stanowili niemal 50% mieszkańców naszego miasta, a w tragicznym 1939 – prawie 30%. W Wieluniu funkcjonowało wiele partii i innych organizacji żydowskich, m.in. Żydowska Gmina Wyznaniowa, Żydowska Ortodoksyjna Partia Robotnicza, Socjalistyczna Partia Pracy Hitachdut, Żydowska Socjalistyczna Partia Robotnicza, Żydowskie Towarzystwo Dobroczynne, Pokój Wiernych Izraelitów, Żydowskie Towarzystwo Krajoznawcze, Żydowskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe... 
Działały również cztery biblioteki: Biblioteka Organizacji Syjonistycznej, Biblioteka Żydowska, Biblioteka Żydowska im. Pereca i Biblioteka Żydów Ortodoksów.
Dzisiaj za to mamy celtyki na murach...

(Fot. za: www.sztetl.org.pl/



 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu

27 stycznia 1945 żołnierze radzieccy wyzwolili obóz Auschwitz-Birkenau. W walkach o obóz i Oświęcim zginęło 231 czerwonoarmistów, między innymi dowódca 472 pułku ppłk Semen Biesprozwannyj, który w roku 2000 został pośmiertnie oznaczony przez prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP. Wyzwolenia doczekało ok. 7 tys. więźniów, wcześniej Niemcy wyprowadzili z obozu ok. 58 tys. ludzi, z których zginęło ok. 15 tys.

Na pamiątkę tego wydarzenia 27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Święto to zostało uchwalone w 2005 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu uczczenia pamięci ofiar pochodzenia żydowskiego, zamordowanych w czasie II wojny światowej przez hitlerowców. 
 


wtorek, 21 stycznia 2014

 
21 stycznia 1963 roku zmarł Stanisław Grzesiuk – pisarz, pieśniarz, lewicowiec, ateista, uczestnik konspiracji w okupowanej stolicy, więzień obozów koncentracyjnych, ale przede wszystkim... warszawiak.


„Wojny się nie bałem. »Nie damy guzika od munduru«, »Silni-zwarci-gotowi«. Hasła te, rozlepiane na murach Warszawy, nastrajały bojowo, optymistycznie. Wszyscy twierdzili, że Niemcy wojny nie zaczną, że mają słabe wyposażenie techniczne z materiałów zastępczych, że za dwa tygodnie będziemy w Berlinie – oto jakie krążyły wersje, a miały na celu wmówienie w ludzi, że wszystko u nas jest na klawo. Wkrótce okazało się, że oddaliśmy nie tylko guzik, ale i cały naród w niewolę. Że ci od rządzenia byli owszem: »silni« – w gębie, »zwarci« – przy pijaństwie i »gotowi« – do ucieczki za granicę”.


 
„Ojciec był czynnym działaczem w fabryce. Przez wiele lat załoga wybierała go na delegata, w razie potrzeby interweniowała u dyrekcji. Był też dobrym mówcą. Tego dnia robotnicy zwołali wiec. Po kilku przemówieniach ojciec wyszedł na mównicę, by rozprawić się z przeciwnikami. W pewnym momencie przerwał, zszedł i poprosił o wodę. Zrobiło mu się niedobrze. Po chwili upadł i stracił przytomność. Zadzwoniono po pogotowie. W pół godziny potem, w szpitalu, ojciec umarł […].
– Trzeba zdecydować, kto ma iść z pogrzebem: ksiądz czy sztandary. Ksiądz powiedział, że pójdzie tylko wtedy, jeśli odejdą sztandary.
– Nie chce iść za pieniądze taki kawałek drogi? To licho z nim, niech nie idzie. Pójdą sztandary – powiedziałem bez namysłu […]. Na chodniku stała grupa chłopaków z Wojtówki. Jeden z nich podszedł i trąciwszy mnie łokciem powiedział po cichu:
– Mrugnij tylko na chłopaków, że się zgadzasz. Chłopaki chcą go brać siłą albo go tu na ulicy obedrą z tych jego świętych ciuchów. No, mrugnij tylko, chłopaki czekają, bo bez twojej zgody nie chcą nic robić – namawia mnie kolega.
– Dajcie spokój, nich go... Nie chce iść, niech nie idzie. To przecież pogrzeb ojca, więc niech odbędzie się w spokoju.
Szedłem na cmentarz i myślałem: »Robotnikiem wolno ci być, ale nie należy tego zaznaczać nawet po śmierci, bo dusza zbawiona nie będzie...«. Przecież to sztandary robotnicze, fabryczne, pod którymi stoją robotnicy o różnych przekonaniach politycznych, wierzący i niewierzący. Poraził go tylko, jak byka, czerwony kolor […].
Wieczorem sąsiad, granatowy policjant, mówił mi, że zrobiłem źle, każąc iść sztandarom.
– Ksiądz powinien iść. Ja bym wybrał księdza.
»Oto jeszcze jeden z tej samej ferajny« – pomyślałem, a głośno powiedziałem:
– To już jak pan umrze, wtedy pójdzie ksiądz. O sztandary niech się pan nie martwi, do pana na pogrzeb nie przyjdą”.





 

„ – A czy wy nie jesteście przypadkiem z tych, co to przed wojna nosili mieczyki w klapach? »Sztafeciarze«? Bo jeśli tak, to nie chciałbym, żeby w przyszłości miało z tego powodu wyniknąć jakieś nieporozumienie – mówiąc to wyjąłem z szuflady w kredensie kilkanaście mieczyków, które położyłem na stole. – Te mieczyki to zdobycz wojenna. Odcięte zostały razem z klapami. Każdy z nas ma kilka takich.
Na wyprawy w miasto »na mieczyki« wychodziliśmy całą ferajną, uzbrojeni w ostre noże – przeważnie w Aleje Ujazdowskie i na Nowy Świat. Gdy zauważyliśmy »szczawików« z mieczykami w klapach – bo oni też nie chodzili pojedynczo – zaczynaliśmy nagonkę. Otaczaliśmy ich z daleka i pomaleńku zaciskaliśmy krąg. Gdy nadchodził dogodny moment, to znaczy, gdy w pobliżu nie było policjanta, następował atak. Małe zamieszanie i uciekaliśmy, mając w kieszeni odcięte klapy z mieczykami”.






piątek, 17 stycznia 2014

18.01.1945 r.

18 stycznia 1945 r. do Wielunia wkroczyła Armia Czerwona i to ten dzień uznawany jest za koniec hitlerowskiej okupacji naszego miasta. Ponoć radzieccy zwiadowcy wjechali na motocyklach od strony dzisiejszej ulicy Częstochowskiej, a za nimi pojawiły się czołgi. Walki trwały całą noc.

Na największej wieluńskiej nekropolii spoczywa 406 czerwonoarmistów, którzy polegli w styczniu 1945 roku.


A jak było z pomnikiem „Pogromcom hitleryzmu”?

Jak czytamy u Tadeusza Olejnika, postanowiono go wznieść w latach 1965-1966 z inicjatywy przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, Stanisława Podeszwy. Autorką jego projektu była art. plastyk Jadwiga Janus z Łodzi. Historyk pisze, że pomnik już w trakcie budowy budził liczne kontrowersje i to bynajmniej nie natury politycznej, ale estetycznej. Wnioskowano nawet, by go rozebrać, ale sprzeciwił się temu pomysłodawca przedsięwzięcia, tłumacząc, że miasto wydało na ten cel dużą sumę pieniędzy, a projekt uzyskał wcześniej akceptację Komisji Plastycznej przy Związku Polskich Artystów Plastyków Łodzi.



(korzystałem z: T. Olejnik, „Leksykon miasta Wielunia”, Wieluń 2007; T. Olejnik, „Wieluń. Dzieje miasta 1945-1989”, Łódź-Wieluń 2009)

środa, 15 stycznia 2014

"Krzyczeliśmy apartheid!"

"Film przybliża wydarzenia z 24 lutego 1990 roku we Wrocławiu. Tego dnia odbyła się tam pokojowa demonstracja czarnoskórych studentów z okazji uwolnienia przez władze RPA Nelsona Mandeli. Niespodziewanie manifestanci zostali zaatakowani przez grupę skinheadów. Doszło do bójki. Obecna na miejscu zdarzeń policja zareagowała dopiero na apel Władysława Frasyniuka".

 

 

niedziela, 5 stycznia 2014

Raz sierpę, raz młotę!

      „Lewak” to słowo, które zrobiło w ostatnich latach oszałamiającą karierę i z pewnością wygrałoby ranking popularności w roku 2013, gdyby nie biskupi i ich straszny „gender”, który każe chłopcom chodzić w sukienkach i się masturbować, a dziewczynkom bawić się autami i lubić kolor niebieski. Lewakiem nie jest już tylko anarchista, trockista, gej, wyborca SLD czy czytelnik lewicowej prasy, ale także prenumerator „Gazety Wyborczej”, zwolennik Platformy Obywatelskiej, liberalny dziennikarz i policjant psujący prawdziwym patriotom zabawę w okolicach stadionów czy podczas pokojowego przemarszu 11 listopada.
Pracownia Działań Alternatywnych postanowiła przypomnieć młodzieży zapomnianych już nieco (a przez to jeszcze bardziej niebezpiecznych) lewaków – sprzedawczyków, pachołków Rosji, wrogów ojczyzny.
[...]
I też same portrety na ścianach wisiały.
Tu
Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim
padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi
Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
 

A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej
Jasiński, młodzian piękny i posępny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny,
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
[...]
 
      Nawet nasz wieszcz nie obronił się przed lewacką zarazą, ale czego się spodziewać po kimś, kto redagował gazetę o nazwie „Trybuna Ludów”? Jasiński ze strof „Pana Tadeusza” to jeden z oświeceniowych poetów-rewolucjonistów reprezentujący podczas insurekcji kościuszkowskiej najbardziej radykalne tendencje, a poza tym libertyn, epikurejczyk i bawidamek. Zginął na szańcach Pragi, broniąc jej przed Rosjanami, ale niech to nie uśpi naszej czujności, bo pisał on o papieżu:
[…]
W samym środku jaskini, w troistej infule,

Siedzi mara potężna na złotej szkatule.

Krzyż trzyma w jednej ręce, ale z drugiej strony

Miota ognie, trucizny i miecz zaostrzony.
[…]

 
Był także zwolennikiem religijnej tolerancji i równości wszystkich stanów, choć to jeszcze nie grzech. Czytajcie jednak dalej twórczość tego gagatka:
Wszyscy ludzie są równi: czy król, czy poddany,

jak kto prawu zawinił, tak będzie karany.

[...]

Lecz jeśli ich poprawić i ten nie jest zdolny,

Mówmy: niech zginą króle, a świat będzie wolny!


Generał Jasiński sam zginął w wieku 33 lat, ale zdążył w swoim życiu utworzyć rewolucyjny sąd ludowy i powiesić targowiczanina hetmana Kossakowskiego. Uznaje się Jakuba Jasińskiego za czołowego przedstawiciela polskich jakobinów. Znawca tematu Jerzy Łojek nazwał ich poglądy radykalno-patriotycznymi. Z pewnością część z Was uważa, że taki radykalny patriotyzm był Polsce potrzebny jedynie w XVIII, XIX czy na początku XX wieku. Nic bardziej mylnego. Jesteście lewakami. 
(Jakub Jasiński)
 
      Pomińmy udział Czerwonych w powstaniu styczniowym i przenieśmy się do wieku XX. Wiele ulic polskich miast wciąż nosi imię Stefana Okrzei – zwykłego lewaka. Należał on do Polskiej Partii Socjalistycznej i 26 marca 1905 roku wraz z towarzyszami z Organizacji Bojowej dokonał zamachu bombowego na komisariat policji carskiej na Pradze. Stracono go za to w lipcu 1905 roku na stokach Cytadeli. W tym samym czasie znany bohater Roman Dmowski próbował przekonać Rosję, że Polacy są wobec niej jak najbardziej lojalni, a nieco później został posłem do rosyjskiej Dumy. Prawdziwy heros.
 (Stefan Okrzeja)

      Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej powstała zresztą w roku 1904, a jej pierwszą otwartą akcją było wystąpienie 13 listopada 1804 roku na placu Grzybowskim w Warszawie. Andrzej Chwalba pisze, że „po raz pierwszy atakujących kozaków i policjantów, przyzwyczajonych do bezkarności, przywitały kule bojówki PPS ochraniającej manifestantów”. W 1905 roku kierownictwo w OB PPS objął Piłsudski. Organizacja w szczytowym momencie liczyła ok. 5 tysięcy bojowców i organizowała zarówno zamachy indywidualne, jak i masowe oraz tzw. „eksy”, czyli ekspropriacje. Antoni Czubiński podaje, że w 1906 roku dokonano łącznie 578 zamachów na przedstawicieli władz carskich, zabito 68 wojskowych oraz 268 policjantów oraz skonfiskowano ok. 300 tys. rubli. W późniejszych latach akcji nie zaprzestano. Niech Was to jednak nie zmyli! Prawdziwa walka o niepodległość ma miejsce dopiero teraz, szczególnie na meczach. Nie pytajcie również, co robiła wtedy młodzież endecka.
      Pepeesowcy walczyli także z bolszewickim najeźdźcą oraz w czasie II wojny światowej. Polska Partia Socjalistyczna już w pierwszych dniach września włączyła się w wysiłek wojenny, tworząc Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej czy robotnicze Bataliony Obrony Warszawy w stolicy, a Czerwonych Gdańskich Kosynierów na Wybrzeżu. Delegaci PPS (m.in. Mieczysław Niedziałkowski i Zygmunt Zaremba) weszli też do Obywatelskiego Komitetu Obrony Stolicy. Po rozwiązaniu partii, co było jednym z warunków kapitulacji, kontynuacją PPS stała się konspiracyjna WRN (Wolność, Równość, Niepodległość) – partia kadrowa założona w połowie października 1939 roku z takimi działaczami, jak Tomasz Arciszewski czy Kazimierz Pużak. Powołano także Milicję i Gwardię Ludową, którą przekształcono później w Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów i włączono w ramy Armii Krajowej.
      Dużą rolę odegrały lewicowe oddziały wojskowe w wydarzeniu, jakim było powstanie warszawskie. Socjaliści walczyli w oddziałach Armii Krajowej, powstawały Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów, które były kontynuacją Gwardii Ludowej WRN. Natomiast Milicja PPS nie tylko wspomagała trudne odcinki walk, ale również za pomocą formacji pożarniczych i ratowniczych walczyła z wzniecanymi przez okupanta pożarami i odgrzebywała zasypanych. Ponadto socjaliści uczestniczyli we władzach powstańczych. W powstaniu wzięli również udział syndykaliści ze Związku Syndykalistów Polskich. Pismem ZSP podczas powstania był „Syndykalista”, którego redaktorem został Paweł Lew Marek – przedwojenny działacz Anarchistycznej Federacji Polski. 
      Można by tak długo, ale nie ma na to czasu ani miejsca. Przypomnijmy jeszcze tylko jednego lewaka. Władysław Broniewski to przede wszystkim autor wiersza o Stalinie, a udział w wojnie polsko-bolszewickiej i odznaczenie go orderem Virtuti Militari czy Krzyżem Walecznych to wyłącznie didaskalia. Dzisiaj pisanie o Katyniu wymaga wielkiej odwagi. Nie to, co w roku 1943...

[…]

A druga bomba w grób smoleński!

Niechaj rycerze zmartwychwstaną

i świecąc każdy piersi raną,

świadectwo dadzą krwi męczeńskiej,

tej krwi niewinnej, z ręki kata

przelaną w obcą ziemię czerstwą,

ze zgrozą, lecz milczeniem świata,

za wolność, równość i braterstwo.

[…]

 (Władysław Broniewski)


Wszyscy wyżej opisani antybohaterowie do pięt nie dorastają współczesnym prawdziwym patriotom. Wydaje się, że w 2014 roku komuna jeszcze bardziej dokręci śrubę środowiskom prawdziwych Polaków. Bądźcie dzielni, raz sierpę, raz młotę!


MB

Korzystałem z: A. Chwalba, Historia Polski 1795-1918, Kraków 2001; A. Czubiński, Historia Polski XX wieku, Poznań 2000; M. Klimowicz, Oświecenie, Warszawa 1998; A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, Warszawa 1984; Słownik literatury polskiego oświecenia, pod red. T. Kostkiewiczowej, Wrocław 2006; R. Stefanowski, PPS 1892-1992, Warszawa 1992.