DOŁĄCZ DO NAS.ZOSTAŃ CZŁONKIEM NASZEJ SPOŁECZNOŚCI :)
Nasz adres mailowy: pracownia.alt@gmail.com

niedziela, 29 grudnia 2013

"Wkurzył się pan? Świetnie!"

"Gazeta Wyborcza" na swojej stronie internetowej udostępniła kilkadziesiąt archiwalnych tekstów m.in. z "Dużego Formatu", "Wysokich Obcasów" i "Magazynu Świątecznego" (kliknij TUTAJ).

Na początek polecamy Wam ciekawy wywiad z prof. Karolem Modzelewskim - opozycjonistą, który przesiedział w więzieniu 8,5 roku, wiceprezesem Polskiej Akademii Nauk, znawcą średniowiecza. W księgarniach właśnie pojawiła się jego autobiografia pt. "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca".


Miłej lektury!

"Wkurzył się pan? Świetnie!"

piątek, 27 grudnia 2013

Sześćdziesiąt lat temu w Zakopanem zmarł Julian Tuwim...

My, Żydzi polscy...


Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi.


...I od razu słyszę pytanie: "Skąd to MY?" Pytanie w pewnym stopniu uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.

Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej, tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na "rodowitych" i "nierodowitych", pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom, rodzimym i nierodzimym hitlerowcom. Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, interesujących i nudnych, krzywdzonych i krzywdzących, gentlemenów i nie-gentlemenów itd. Dzielę też Polaków na faszystów i kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są, oczywiście, Jednolite, każdy z nich mieni się odcieniami barw o rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału na pewno istnieje, a wkrótce da się całkiem wyraźnie przeprowadzić. Odcienie zostaną odcieniami, lecz barwa samej linii zjaskrawieje i pogłębi się w zdecydowany sposób.

Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.
II


Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez "mistycznej" przyprawy. Być Polakiem - to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.

Polak - bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze zapewniono.

Polak - bo dla czułego przesądu, którego żadną racją ani logiką nie potrafię wytłumaczyć, pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała ziemia polska, nie żadna inna.

Polak - bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano; bo mnie tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła polskich wierszy i piosenek; bo gdy przyszedł pierwszy wstrząs poezji, to wyładował się polskimi słowami; bo to, co w życiu stało się najważniejsze - twórczość poetycka - jest nie do pomyślenia w żadnym innym języku, choćbym nim jak najbieglej mówił.

Polak - bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.

Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.

Polak - bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak - bo moja nienawiść do faszystów polskich jest większa niż do faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości.

Ale przede wszystkim - Polak dlatego, że mi się tak podoba.
III


Na to słyszę głosy: "Dobrze. Ale Jeżeli Polak, to w takim razie dlaczego "My, ŻYDZI"? Służę odpowiedzią: Z POWODU KRWI. - "Więc rasizm?!" -Nie. Wcale nie rasizm. Wprost przeciwnie.

Dwojaka jest krew: ta w żyłach i ta z żył. Pierwsza jest sokiem cielesnym, więc badanie Jej należy do fizjologów. Kto tej krwi przypisuje jakieś inne, poza organicznymi, specjalne właściwości i tajemnicze moce, ten, jak to widzimy, w konsekwencji obraca miasta w zgliszcza, wyrzyna miliony ludzi i wreszcie, jak to zobaczymy, sprowadza rzeź na własny swój szczep.

Druga krew - to ta właśnie, którą ów herszt międzynarodowego faszyzmu wytacza z ludzkości, aby zadokumentować tryumf własnej juchy nad moją juchą - krew niewinnie pomordowanych milionów ludzi, krew nie ukryta w arteriach, lecz krew ujawniona. Takiej powodzi męczeńskiej krwi nie było jeszcze Jak świat światem, a krew Żydów (nie "krew żydowska") najszerszymi, i najgłębszymi płynie strumieniami. Zczerniałe jej potoki zlewają się już w burzliwą, pienistą rzekę - I W TYM OTO NOWYM JORDANIE PRZYJMUJĘ CHRZEST NAD CHRZTY:

KRWAWE, GORĄCE, MĘCZENNICZE BRATERSTWO Z ŻYDAMI.

Przyjmijcie mnie. Bracia, do tej zaszczytnej wspólnoty Niewinnie Przelanej Krwi. Do tej gminy, do tego kościoła chcę od dziś należeć.

Ta RANGA - ranga Żyda Doloris Causa - niechaj będzie udzielona polskiemu poecie przez naród, który go wydał. Nie za żadne zasługi, bo ich przed wami nie mam. Będę to uważał za awans i najwyższą nagrodę za tych parę wierszy polskich, które może mnie przeżyją i pamięć o których związana będzie z moim imieniem - imieniem Żyda polskiego.
IV


Na opaskach, Jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta - nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty - zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz ból po nim.

Kościołowi narodowych pamiątek przybędzie jeszcze jedna. Będziemy tam prowadzić dzieci i opowiadać o najpotworniejszym w dziejach świata męczeństwie ludzi. W centrum tego pomnika, którego tragizm uwydatnią otaczające go nowoczesne, da Bóg, Szklane Domy odbudowanego miasta, płonąć będzie nigdy nie gasnący ogień. Przechodnie będą zdejmować przed nim kapelusz.

A kto chrześcijanin - przeżegna się znakiem krzyża... Więc z dumą, z żałobną dumą będziemy nosić tę rangę, wszystkie inne zaćmiewającą - rangę Żyda Polskiego - my, cudem i przypadkiem pozostali przy życiu. Z dumą? Powiedzmy raczej: ze skruchą i żrącym wstydem. Bo przypadła nam ona za waszą mękę, za waszą chwałę. Odkupiciele!

...Więc może nie "My, Żydzi Polscy", ale "My, Widma, my, cienie pomordowanych braci naszych, Żydów Polskich"...
V


My Żydzi Polscy... My, wiecznie żywi - to znaczy ci, którzy zginęli w ghettach i obozach, i my widma - to znaczy ci, którzy zza mórz i oceanów wrócimy do kraju i będziemy straszyć wśród ruin swymi w całości zachowanymi cielskami i upiornością niby to zachowanych dusz.

My, prawda grobów, i my złuda istnienia, my, miliony trupów i kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy niby nietrupów; my, nieskończenie wielka bratnia mogiła; my, kirkut, jakiego dzieje nie widziały i nie zobaczą.

My, poduszeni w komorach gazowych i przetopieni na mydło, którym nie zmyje się ani śladów naszej krwi, ani piętna grzechów świata wobec nas.

My, których mózgi tryskały na ściany naszych nędzarskich mieszkanek i na mury, pod którymi nas masowo rozstrzeliwano - tylko za to, że jesteśmy Żydami.

My, Golgota, na której mógłby stanąć nieprzebyty las krzyżów. My, którzyśmy dwa tysiące lat temu dali ludzkości jednego niewinnie przez Imperium Romanum zamordowanego Syna Człowieczego - i wystarczyło tej jednej śmierci, aby się stał Bogiem. Jaka religia urośnie z milionów śmierci, tortur, poniżeń i rozkrzyżowanych w ostatniej rozpaczy ramion?

My, Szlojmy, Srule, Mośki, parchy, bejlisy, gudłaje-my, których imiona i przezwiska prześcigną w dostojności brzemienia wszelkich Achillesów, Chrobrych i Ryszardów o Lwich Sercach.

My, znowu w katakumbach - w "bunkrach" pod brukiem Warszawy, człapiący w smrodzie ścieków, ku zdziwieniu naszych kompanów - szczurów.

My, z karabinami na barykadach, śród ruin naszych bombardowanych z powietrza domostw; my, żołnierze wolności i honoru...

"Jojne, idź na wojnę!" Poszedł, szanowni panowie, i zginął za Polskę..

My, którym "twierdzą był każdy próg" każdego walącego się na nas domu.

My, Żydzi polscy, dziczejący w lasach, karmiący przerażone nasze dzieci korzonkami i trawą, my pełzający, czołgający się, nastroszeni, z jakąś cudem zdobytą lub za grube pieniądze wybłaganą, staroświecką dwururką...

My, Hiobowie, my Nioby, my na pokucie po setkach tysięcy naszych żydowskich Urszulek...

My, głębokie doły potrzaskanych, pomiażdżonych kości i poskręcanych, pręgami pokrytych zwłok.

My-krzyk bólu! Krzyk tak przeciągły, że go najdalsze wieki usłyszą. My, Wycie, my Chór, zawodzący mogilne El mole rachmim, którego stulecie będzie stuleciu przekazywać.

My, najwspanialsza w dziejach kupa krwawego nawozu, którym użyźniliśmy Polskę, aby tym, co nas przeżyją, lepiej smakował chleb wolności.

My, makabryczny rezerwat, my, ostatni Mohikanie, niedobitki rzezi, które jakiś nowy Barnum może obwozić po świecie, obwieszczając na pstrych plakatach: "Niesłychane widowisko! The biggest sensation in the world! Żydzi polscy – żywi i prawdziwi!" My, Gabinet Okropności, Schreckenskammer, Chambre des Tortures! "Osoby nerwowe upraszane są o opuszczenie sali!"

My, nad rzekami zamorskich krain siedzący i płaczący. Jak ongi nad rzekami Babilonu. Po całym okręgu świata płacze Rachel dzieci swoje, aleć ich nie masz! Nad rzeką Hudson, nad Tamizą, nad Eufratem, Nilem, Gangesem i Jordanem błąkamy się w rozproszeniu naszym, wołając: "Wisło! Wisło! Wisło! Matko rodzona! Szara Wisło, nie od brzasku różowa, ale od krwi!"

My, którzy nawet grobów dzieci naszych i matek nie odnajdziemy – tak się warstwami poukładają, tak się na całą ojczyznę wszerz rozpostrą w jedno pogrzebanie! I nie będzie upatrzonego miejsca, żebyś mógł na nim kwiaty położyć, ale, jak siewca ziarno, będziesz je szerokim rozmachem rąk rozrzucał. Może przypadkiem trafisz.

My Żydzi polscy... My, legenda krwią i łzami ociekająca. Kto wie, czy jej nie trzeba będzie pisać biblijnymi wersetami: "Oby rylcem żelaznym i ołowiem na wieczną pamiątkę wydrążona była" (Hiob XIX, 24). My, apokaliptyczne stadium dziejów. My, Jeremiaszowe Treny:

..."Leży na ziemi po ulicach dziecię i starzec, panny moje i młodzieńcy moi polegli od miecza; pobiłeś ich w dzień zapalczywości twojej, pomordowałeś ich a nie sfolgowałeś..."

..."Wrzucili do dołu żywot mój, a przywalili mnie kamieniem. Wezbrały wody nad głową moją i rzekłem: Jużci po mnie!... Wzywam imienia Twego, o Panie, z dołu bardzo głębokiego... Widzisz, o Panie bezprawie, które mi się dzieje, osądźże sprawę moją... Oddajże im nagrodę Panie, według sprawy rąk ich! Dajże im zatwardziałe serce i przekleństwo swe na nich! Goń ich w zapalczywości, a zgładź ich, aby nie byli pod niebem Twoim, o Panie!" (Treny Jeremiaszowe, III).

Nad Europą stoi olbrzymi i wciąż rosnący widmowy Kościotrup. W jego pustych oczodołach świeci ogień niebezpiecznego gniewu, a palce zacisnęły się w kościstą pięść. I On, nasz Wódz i Dyktator, będzie nam dyktował prawa nasze i żądania.

Julian Tuwim
(1944, sierpień, Londyn)


czwartek, 26 grudnia 2013

środa, 25 grudnia 2013

Aha, przypominamy o dzisiejszym dancingu w tancbudzie Crash! ;-)



Zapraszamy do spalenia świątecznego tłuszczu na parkiecie, grając w piłkarzyki i zdzierając struny głosowe na karaoke!
Zaczynamy o 19:00 turniejem.

Po turnieju dj, ozzy rozkręci taneczną imprezę w rytmach: electro/rock'n'roll/new romantic/ska i wiele innych.
Gdy już wszyscy będą gotowi na ostatnią atrakcję, przerwiemy set dj. na karaoke. 


Miejsce: Crash Bar, ul. Kościuszki, Wieluń
start: 19:00
Wstęp: 4zł
Być może jeszcze w tym roku do domu wróci też Tomasz Dziemianczuk – jeden z 30 aktywistów Greenpeace'u i członków załogi statku Arctic Sunrise aresztowanych w Rosji podczas pokojowego protestu w obronie Arktyki na Morzu Barentsa. Śledztwo oficjalnie zostało umorzone (a ma to związek z uchwałą o amnestii ogłoszonej z okazji 20. rocznicy uchwalenia rosyjskiej konstytucji).




wtorek, 24 grudnia 2013

Może jeszcze nie wszyscy słyszeli, ale członkinie rosyjskiego, punkowego zespołu Pussy Riot są już na wolności. Chyba warto w tym miejscu zacytować Wacława Radziwinowicza z „Wyborczej”, który jako jeden z nielicznych trzeźwo zauważył, że „przy ołtarzu podskakiwało pięć zamaskowanych dziewcząt”. Dziennikarz pisze: „Członkinie zespołu, choć śledczy naciskali na nie, jak tylko mogli, choć zostały skazane i potem były poniewierane w łagrach, choć władze pod głupimi pretekstami odmawiały im, młodym matkom, zwolnienia warunkowego, swych trzech koleżanek nie wydały. Nie można tego nie doceniać”. Z całą pewnością nie można.
»Puśki« zuchy”! ;-)


sobota, 14 grudnia 2013

Nie strzelam w Sylwestra!

Jak co roku Stowarzyszenie Empatia zachęca do przywitania Nowego Roku bez fajerwerków.
Organizacja przypomina, że „huczny Sylwester z wybuchami petard i pokazami fajerwerków może być koszmarem dla zwierząt domowych - szczególnie niebezpiecznym dla psów i wychodzących kotów, i śmiercionośny dla dzikich ptaków”.

W tym dniu „weterynarze odnotowują większą liczbę pacjentów z obrażeniami kończyn, przestraszone hukiem psy zrywają się ze smyczy i biegną na oślep, czasem wpadając pod koła samochodu. Wiele zwierząt przeżywa ogromny lęk, słysząc kanonadę wystrzałów”.
Pomyślmy o naszych mniejszych przyjaciołach i nie strzelajmy w Sylwestra. Zachęćcie do tego także Waszych znajomych.  
Zadbajcie również o koty i psy będące pod Waszą opieką. 



sobota, 16 listopada 2013

niedziela, 7 lipca 2013

Unplugged bifor party w barze Crash!

9 lipca w barze Crash (ul. Kościuszki 25, Wieluń) akustyczny koncert wspomnianych poniżej kapel z Anglii i Francji!

Start: 19:00. 
Wstęp darmowy
Zapraszamy!

czwartek, 4 lipca 2013

PUNX PIKNIK pod Wieluniem!

W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy 10 lipca do Raczyna k. Wielunia.
Wystąpią:

Nina School- przebojowy, melodyjny punk rock z Francji
It's not ok! - lekko melancholijne, punkowe granie z Anglii

Koncert odbędzie się na prywatnej łące. Będzie możliwość rozbicia namiotu, nie zabraknie też ogniska i innych atrakcji ;-) 

Wstęp: 10 zł





wtorek, 2 lipca 2013

Likwidator powrócił!

Bractwo Trojka i Federacja Anarchistyczna wydały właśnie nowy zeszyt z przygodami legendarnego już Likwidatora. Autor Ryszard Dąbrowski wysłał go tym razem do Hiszpanii, by walczył z faszystami Franco. Nasz bohater robił już porządek na miejscu katastrofy smoleńskiej, podczas Euro czy w 1920 r. na Ukrainie w czasie powstania Nestora Machno i w wielu innych miejscach. Nic dziwnego, że teraz przyszedł czas na Półwysep Iberyjski i końcówkę trzeciej dekady XX wieku...

Jak czytamy na stronie wydawcy,  "bohater przenosi się w czasie do ogarniętej wojną domową Hiszpanii 1936 roku. Likwidator przyłącza się do kolumny anarchistów jadących na front i swoim starym zwyczajem urządza radosną masakrę - tym razem skierowaną w oddziały faszystowskie generała Franco. Nie oszczędza też komunistów i księży oraz walczy ze strasznym demonem Jezulogiem, odpowiedzialnym za religijny fanatyzm.

W jednym z epizodów spotyka nawet Georga Orwella, rzeczywistego uczestnika tamtych wydarzeń".

Lubimy to! 
Komiks można nabyć tutaj



sobota, 29 czerwca 2013

Fukushima nadal promieniuje

Media donoszą, że „w glebie oraz wodach gruntowych wokół elektrowni Fukushima w Japonii wykryto niebezpieczne dla zdrowia, radioaktywne substancje chemiczne”. (Przypomnijmy: dwa lata temu trzęsienie ziemi i wywołana nim fala tsunami uszkodziła należącą do Tokio Electric Power Company elektrownię nuklearną; do swoich domów nie wróciło do tej pory 160 tys. osób ewakuowanych ze względu na skażenie radioaktywne). Agencje podają, że poziom radioaktywnego, toksycznego izotopu strontu-90 w glebie trzydziestokrotnie przekracza dopuszczalne normy, a poziom innej szkodliwej substancji o nazwie tryl jest ośmiokrotnie wyższy od normy. Zwiększona obecność tych substancji wiąże się z koniecznością chłodzenia stopionych rdzeni jednego z reaktorów, a poważnym problemem jest magazynowanie skażonej wody używanej do tego celu. Brzmi to wszystko dość tajemniczo, ale jedno jest pewne – Japończycy jeszcze nie uporali się ze skutkami katastrofy sprzed dwóch lat i raczej nie nastąpi to prędko.
To pouczająca historia także dla Polaków. Co jakiś czas słyszymy bowiem o planach budowy u nas elektrowni atomowej. I choć nie ma nad Wisłą trzęsień ziemi na większą skalę czy tsunami, to i tak aż strach pomyśleć, co mogłoby wyniknąć z uruchomienia w naszym kraju takiego obiektu. Wystarczy przypomnieć, co dzieje się z dopiero co wybudowanymi drogami czy stadionami. Jeśli nie potrafimy dobrze przypilnować wylania asfaltu czy postawienia zwykłego, choć kosztującego majątek kompleksu sportowego, to co dopiero mówić o tak skomplikowanej technologii, jaką stosuje się we wspomnianych elektrowniach...


niedziela, 23 czerwca 2013

Polecamy przeczytać... (11)

Myślę, że bardzo ciekawą propozycją na zbliżające się wakacje jest najnowsza książka Adama Wajraka zatytułowana „To zwierzę, mnie bierze” (Agora SA, Warszawa 2013). Jestem właśnie w połowie jej lektury, ale już mogę ją polecić wszystkim, którzy choć trochę interesują się życiem zwierząt.
      Autor w kilkudziesięciu niedługich tekstach opisuje poszczególne ich gatunki (zdarzają się również drzewa i... grzybozwierzęta), skupiając się przede wszystkim na pewnych ciekawostkach, które on sam uznaje za szczególnie interesujące. Dowiedziałem się już np. że bociany mogą stanowić niebezpieczeństwo dla małych zajęcy, po co niektórym ptakom charakterystyczna czarna „maska” przy oczach, jak znaleźć puszczyka, jak zachowują się małe lisy, dlaczego ptaki pukają w okna, jak wyglądają i gdzie w Polsce żyją węże Eskulapa, czy dziki chomik polski naprawdę szczeka, czy kozice w górach bywają zestresowane, czy łoś bywa agresywny, jaki ptak odpowiedzialny jest za sadzenie dębów, jak zachowuje się leśna mysz, dlaczego pospolite mazurki to hipisi wśród ptaków i wiele, wiele więcej. Każdy tekst zdobi piękne zdjęcie. Ta praca w ogóle jest ładnie wydana, jak chyba wszystkie pozycje z „Biblioteki Gazety Wyborczej”. Twarda okładka, kieszonkowy format, przyjemny i ładnie pachnący papier, fotografie Wajraka – ładnie prezentuje się ta książka, a i do treści chyba nie można mieć zastrzeżeń, na większość swoich teorii ten przyrodnik i dziennikarz szuka potwierdzenia wśród naukowców z różnych szacownych instytucji. Czasami też to oni przekazują najistotniejsze informacje. Chyba wszyscy bohaterowie tego dziełka zamieszkują w Polsce, jeśli nie na stałe, to przynajmniej przez kilka miesięcy w roku. Nie ukrywam, że jest tu też trochę jakiejś takiej brutalności, bezwzględnej walki o byt na śmierć i życie, a pozornie niewinne zwierzęta ujawniają swoją drugą naturę, więc to, co dla przyrodników jest normą, dla laika może okazać się sporym zaskoczeniem.
      Te teksty były już kiedyś publikowane w prasie, ale tutaj mamy je wszystkie ładnie posegregowane według pór roku. „To zwierzę mnie bierze” to świetna popularnonaukowa pozycja dla dużych i małych.


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Śmiertelne pobicie nastoletniego antyfaszysty

W tamtym tygodniu świat (nie tylko ten punkowy) obiegła wieść o śmierci 19-letniego antyfaszysty i lewicowego aktywisty z Paryża, który został zamordowany 5 czerwca przez kilku skrajnie prawicowych bojówkarzy należących do faszyzującej Młodzieży Nacjonalistyczno-Rewolucyjnej. Clément Méric był studentem Instytutu Studiów Politycznych. Po jego śmierci na francuskie ulice wyszło tysiące demonstrantów, aby zaprotestować przeciwko faszystowskiej przemocy. Atak na osiemnastolatka ostro potępił również Francois Hollande, który powiedział: „W naszej Republice nie ma miejsca dla tych, którzy zaprzeczają jej wartościom. Jesteśmy zdeterminowani i stanowczy w działaniu wobec tych, którzy je niszczą”.
Atak na młodzieńca potępili także przedstawiciele prawicowych partii głównego nurtu.
W sobotę premier Jean-Marc Ayrault zdelegalizował dwa skrajnie prawicowe ugrupowania – Młodzież Nacjonalistyczno-Rewolucyjną oraz Trzecią Drogę.

 

piątek, 7 czerwca 2013

Super Girl and Romantic Boys wreszcie na płycie!

Już niedługo nakładem Anteny Krzyku ukaże się pierwsza oficjalna płyta grupy Super Girl & Romantic Boys, którą zapewne znacie z naszych afterowych dancingów. Premiera "Miłości z tamtych lat" planowana jest na 24 czerwca. 

Na stronie wydawcy przeczytać możemy notkę o zespole:

Zaczynali w 1998 w Warszawie, w czasach wszechobecnego techno i raczkującego hip hopu. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że za parę lat muzyka i styl lat 80-tych staną się największym krzykiem mody, a PRL-owskie gwiazdy z tamtych czasów zaczną reaktywować się jak grzyby po deszczu. Wywodzili się ze środowisk punkowych, zainspirowani pierwszymi retro-dyskotekami na łódzkich squatach, przenieśli tę tradycję do squatów Warszawy, z adapterów Unitry puszczając przeboje Kombi, Urszuli, Kapitana Nemo i innych gwiazd polskiego new romantic/disco.
Wkrótce potem zwariowana ekipa roznosząca piwniczne parkiety zaczyna sama tworzyć disco - traszowe hity pod nazwą SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS, przy pomocy syntezatorka Casio, gitary i automatu perkusyjnego. Ich pierwsze koncerty w 1999 roku przypominają istne tornado. Wampiryczne makijaże, brokat, ekstatyczne tańce dwóch tancerzy oraz kompletnie zdezorientowana publiczność, która od pierwszych dźwięków skacze sobie po głowach. Do tego smutne teksty o nieszczęśliwej miłości, osadzone w klaustrofobicznej zimnowojennej atmosferze.
Następny etap działalności SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS to bardziej konceptualna odsłona w klimacie surowego post new romantic. Wraz z początkiem mody na lata 80-te, media zaczynają interesować się zespołem, którego sztandarowy hit "Spokój" pojawia się na składance "Disco Chaos" wydanej w 2002 roku przez wytwórnię SP Records. "Romantiki" w tym okresie bardzo aktywnie koncertują w Polsce i za granicą (Niemcy, Holandia, Rosja, Białoruś), nagrywają kultowe już dziś teledyski, a także swój pierwszy legendarny album. Niestety, po podpisaniu feralnej umowy, wydawca odmawia wydania materiału, przy okazji zamrażając go na 10 lat. Oprócz rozgłośni "Radiostacja", fani mogą posłuchać piosenek zespołu wyłącznie na koncertach. Zespół zyskuje status legendy, lecz sytuacja związana z zablokowaniem materiału również powoduje frustrację, która przyczynia się do zawieszenia działalności w 2006 roku....

W 2008 SGRB zagrali dużą trasę koncertową z okazji swojego 10-lecia i znów zniknęli na pięć lat. Przez cały ten okres czasu piosenka "Spokój" stała się jednym z największych polskich przebojów pierwszej dekady XXI wieku.
Choć może to zabrzmieć absurdalnie, w tym roku zespół - legenda po raz pierwszy w swej historii ma szansę na wydanie pierwszego w swej historii oficjalnego albumu. Fani zespołu otrzymają w komplecie wiązankę starych przebojów, a także parę nigdy nie publikowanych i nie wykonywanych na żywo utworów, zmasterowanych w 2013 roku. Płyta wideo zawiera archiwalne nagrania koncertowe z heroicznych skłoterskich czasów, a także komplet teledysków i innych ciekawostek.
W sierpniu 2013 SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS pojawią się na pierwszym koncercie po reaktywacji, na scenie OFF Festiwalu. Obecny skład:
Kostja - wokal, syntezator
Ewik – wokal
Lordmih – gitara
Phil – perkusja, sekwencer




czwartek, 6 czerwca 2013

Co nowego u Pussy Riot

Pamiętacie, jak we wrześniu włączyliśmy się do akcji Amnesty Inernational i zbieraliśmy na jednym z koncertów podpisy oraz maski dla Pussy Riot? Ostatnio jedna z uwięzionych dziewczyn zakończyła głodówkę. Maria Alochina uznała, że spełniono jej żądania dotyczące złagodzenia zasad bezpieczeństwa w kolonii karnej Berezniki na Uralu. Członkini Pussy Riot protestowała między innymi przeciwko decyzji sądu, który odrzucił jej wniosek o przedterminowe zwolnienie, a także nie zezwolił na udział w rozprawie odwoławczej. Domagała się także złagodzenia reżimu dla osadzonych kobiet, zdjęcia kłódek z pomieszczeń, w których pracują oraz zagwarantowania opieki medycznej. 
      Alochina i dwie inne kobiety zostały skazane na dwa lata więzienia w sierpniu zeszłego roku za protest w głównej rosyjskiej katedrze prawosławnej Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, podczas którego wznosiły obraźliwe hasła pod adresem Władymira Putina i Cyryla, patriarchy moskiewskiego i całej Rusi. Jednej z dziewczyn zawieszono wykonanie kary. 
     Przeciwko wyrokowi wciąż protestują artyści i obrońcy praw człowieka z całego świata. Ostatnio zrobił to słynny eksbeatles Paul McCartney, który napisał list do rosyjskiego sądu. 



czwartek, 23 maja 2013

Zgoda na małżeństwa homoseksualne w Wielkiej Brytanii

Jak donosi portal Lewica24,  
Brytyjska Izba Gmin przyjęła ustawę legalizującą małżeństwa osób tej samej płci. Deputowani przyjęli wniosek w trzecim czytaniu większością 366 do 161 głosów – to znacznie mniej, niż podczas głosowania w pierwszym czytaniu w lutym, gdy ustawę poparło 400 posłów. Chociaż ustawa trafiła do Parlamentu z inicjatywy rządu konserwatywnego premiera Davida Camerona, torysi głosowali w jej sprawie bez dyscypliny partyjnej. Zmniejszające się poparcie dla niej jest efektem narastającego buntu przeciwko premierowi członków jego własnej partii, który uwidocznia się w postawie torysów wobec kwestii referendum europejskiego i właśnie ustawy o małżeństwach gejowskich. O tym, że ustawa przejdzie, zdecydowało poparcie opozycyjnej Partii Pracy, dzięki któremu dzień wcześniej odrzucono poprawkę zgłoszoną przez grupę konserwatywnych deputowanych mogącą zablokować ustawę nawet na dwa lata.
 Ustawa trafi teraz do Izby Lordów, w której może napotkać opór, ale w sytuacji sporu między obu izbami brytyjskiego parlamentu przeważa zdanie Izby Gmin – deputowani mogą przyjąć ustawę, nawet jeśli lordowie by ją odrzucili. W efekcie ustawa powinna wejść w życie z początkiem 2015 r.
Na mocy ustawy pary homoseksualne będą mogły zawierać związki małżeńskie cywilne i religijne – w tych wyznaniach, które dopuszczają taką możliwość. Wyznania nieuznające małżeństw osób tej samej płci będą mogły nie udzielać im ślubów.

Ustawa będzie obowiązującym prawem w Anglii i Walii. Szkocja ma w ramach Zjednoczonego Królestwa autonomiczny status i własny parlament, zatem tam potrzebna jest osobna inicjatywa ustawodawcza i osobny proces legislacyjny przeprowadzony w edynburskim parlamencie.



Wyspiarzom gratulujemy takich konserwatystów!

środa, 22 maja 2013

"Uwagi" Orwella

Sympatycy wszelkich ruchów autorytarnych i totalitarnych, skrajnie prawicowych, ci wszyscy „prawdziwi Polacy”, tropiciele Żydów, zwolennicy rasowej czystości, eksmitowania z Polski (a może i nawet z tego świata) Romów, gejów, lesbijek, ateuszy, ekologów, socjaldemokratów, socjalistów, anarchistów, liberałów i innych „dziwaków”, z zadziwiającym zamiłowaniem cytują angielskiego pisarza George'a Orwella. Najczęściej są to zresztą fragmenty wyrwane z kontekstu, pomija się też przy okazji okoliczności powstania tekstu. Może więc warto przypomnieć artykuł, który Anglik opublikował w roku 1945 w piśmie „Polemics”.



Oddajmy głos autorowi „Roku 1984”:



Przez „nacjonalizm” rozumiem, po pierwsze, przekonanie, że istoty ludzkie można klasyfikować tak jak owady, i że grupy składające się z milionów czy dziesiątek milionów ludzi mogą być bez wahania określane jako „złe” lub „dobre”. Po drugie, co znacznie ważniejsze, przez „nacjonalizm” rozumiem nawyk utożsamiania się z konkretnym narodem albo inną zbiorowością, umiejscawianie tej zbiorowości poza dobrem i złem, i niedostrzeganie żadnych obowiązków poza służeniem jej interesom. Nacjonalizmu nie należy mylić z patriotyzmem. Zazwyczaj obu słów używa się tak nieprecyzyjnie, że każda ich definicja może budzić kontrowersje, ale trzeba koniecznie przeprowadzić ich rozróżnienie, ponieważ dotyczą dwóch odmiennych, a może nawet przeciwstawnych, idei. Przez patriotyzm rozumiem przywiązanie do określonego miejsca i sposobu życia, o którym sądzimy, że jest najlepszy na świecie, ale nie mamy zamiaru narzucać go innym. Patriotyzm jest z natury defensywny, zarówno militarnie jak i kulturowo. Nacjonalizmu natomiast nie da się oddzielić od żądzy władzy. Celem każdego nacjonalisty jest zapewnienie większej władzy i większego prestiżu nie sobie, lecz narodowi bądź innej zbiorowości, w której postanowił zatopić swoją indywidualność.



Nacjonalista, na ile to możliwe, mówi, myśli i pisze wyłącznie o wyższości własnej wspólnoty. Ukrycie swojej ideologicznej przynależności jest dla niego czymś trudnym, jeśli nie niemożliwym. Najdrobniejsza krytyka jego grupy, lub najmniejsza choćby pochwała konkurencyjnej organizacji, wytwarzają w nim napięcie, które może rozładować jedynie wygłaszając ciętą ripostę. Jeśli obiektem uczuć nacjonalistycznych jest jakiś kraj, na przykład Irlandia albo Indie, nacjonalista będzie dowodził jego wyższości nie tylko w zakresie potęgi wojskowej czy politycznej, ale także w dziedzinie sztuki, literatury, sportu, struktur językowych, urody jego mieszkańców, a nawet klimatu, krajobrazu czy kuchni. Będzie bardzo wrażliwy na punkcie takich rzeczy jak ekspozycja flagi państwowej, rozmiary nagłówków prasowych i porządek, w jakim wymienia się poszczególne kraje.



Nacjonalista nie tylko nie potępia okrucieństw popełnianych przez własną stronę, ale posiada też szczególną zdolność nieprzyjmowania ich do wiadomości. […] Myśl nacjonalistyczna dopuszcza istnienie faktów, które są zarazem prawdziwe i nieprawdziwe, znane i nieznane. Znany fakt może być tak niewygodny, że odsuwa się go na bok i nie bierze pod uwagę w rozumowaniu. Z drugiej strony, może się stać elementem każdej kalkulacji, a mimo to nigdy nie zostać uznanym za fakt.



Nacjonaliście nie daje spokoju myśl, że można zmienić przeszłość. Żyje częściowo w świecie fantazji, gdzie wszystko dzieje się tak, jak powinno (gdzie, na przykład, hiszpańska armada odniosła zwycięstwo, a rosyjska rewolucja została stłumiona w 1918 roku) i wykorzystuje każdą okazję, by przenieść fragmenty tego świata do podręczników historii. W naszych czasach większość pisarstwa propagandowego opiera się na zwykłym fałszerstwie. Ukrywa się fakty, fałszuje daty, wyjmuje cytaty z kontekstu i zmienia ich sens. Wydarzenia, o których sądzi się, że nie powinny mieć miejsca nie są przedmiotem zainteresowania, albo się im zaprzecza.





(G. Orwell, „Uwagi o nacjonalizmie”, [w:] „Jak mi się podoba”, Warszawa 2002, s. 221-243)




 

czwartek, 16 maja 2013

Nie mów do niego "misiu"!

W Polsce nie żyje obecnie zbyt dużo niedźwiedzi (ich liczebność szacuje się na ok. 100 osobników, ochroną zostały objęte w roku 1952), ale i tak warto pamiętać o pewnych zasadach, które powinny obowiązywać nas w górach. Możemy je sobie przypomnieć dzięki WWF Polska, a więc:

1. Nie schodź ze szlaku. Pomoże to niedźwiedziom zachować niezbędny spokój i poczucie bezpieczeństwa, a nam uniknąć spotkań oko w oko, które mogą być stresujące dla obydwu stron. Nie zostawiaj śmieci na szlaku. Niedźwiedzie skuszone resztkami jedzenia zostawionymi przez turystów, będą szukać pożywienia blisko ścieżek uczęszczanych przez ludzi.

2. Zachowaj ciszę. Głośnie słuchanie muzyki i hałasowanie w lesie przepłasza przyzwyczajone do ciszy zwierzęta. Jeśli takie sytuacje powtarzają się zbyt często, doprowadza to do okresowego lub całkowitego opuszczenia terenu przez niedźwiedzie. Sytuacje te są szczególnie niebezpieczne dla samic mających młode. W skrajnych wypadkach ich niepokojenie może doprowadzić do porzucenia potomstwa, które skazane jest wówczas na śmierć.

3. Jeśli znajdziesz w lesie metalowe szczęki, druciane albo stalowe linki – usuń je! Zostały najprawdopodobniej zastawione przez kłusowników. Warto również, abyś zgłosił to odpowiednim służbom – Państwowej Straży Łowieckiej, Straży Leśnej (Lasy Państwowe) albo Policji – kontakty znajdziesz w internecie.

4. Nie spuszczaj psa ze smyczy w lesie, w którym żyją niedźwiedzie. Może to być niebezpieczne nie tylko dla drapieżnika i dla Twojego psa, ale również dla jego właściciela, czyli Ciebie (gdy zwierzę pogoni Twojego psa, on najprawdopodobniej przybiegnie do Ciebie).

5. Jeśli dostrzeżesz niedźwiedzia, pod żadnym pozorem nie zbliżaj się do niego. Po prostu cicho i spokojnie się oddal. Jeśli zaczniesz się poruszać zbyt gwałtownie, albo pokażesz niedźwiedziowi, że masz jedzenie, może Cię zacząć gonić. Pamiętaj, ze tylko 6% za znanych przypadków spotkania tego zwierzęcia z człowiekiem zakończyło się agresywnym zachowaniem zwierzęcia, i wszystkie były sprowokowane przez człowieka, który zamiast wycofać się, prowokował zwierzę.

6. Jeśli podróżujesz samochodem, zwolnij i jedź ostrożnie tam, gdzie istnieje ryzyko kolizji z dzikim zwierzęciem. Jeżeli jesteś świadkiem bądź uczestnikiem zdarzenia z udziałem zwierząt, powiadom policję.


SOS dla pszczół

W ostatnim czasie głośno zrobiło się o pszczołach. Pewnie wszyscy pamiętają, co Albert Einstein powiedział o tych pożytecznych stworzeniach. Stwierdził, że jeśli one wyginą, to wraz z nimi zginą ludzie, tyle że kilka lat później. Nie mamy powodów, by w to wątpić, choć niektórym może się wydawać, że człowiek ze swoimi wynalazkami i odkryciami jest zupełnie niezależny od przyrody, a tym bardziej od jakichś owadów. Nic bardziej mylnego. 

Pszczelarze i organizacje ekologiczne od dawna apelują do ministra rolnictwa o podjęcie działań mających chronić pszczoły i inne owady zapylające na terenie Polski i Unii Europejskiej. Na stronie internetowej Związku Pszczelarzy Zawodowych możemy przeczytać list skierowany do peeselowskiego ministra rolnictwa i rozwoju wsi Stanisława Kalemby. Czytamy w nim:
"w imieniu oraz z upoważnienia Stowarzyszania Pszczelarzy Zawodowych zwracam się do Pana z apelem i prośbą o zajęcie przez Rząd RP zdecydowanego, jednoznacznego stanowiska popierającego planowane wprowadzenie przez Parlament Europejski czasowego zakazu stosowania w rolnictwie chemicznych środków ochrony roślin nowej generacji, tj. pestycydów z grupy neonikotynoidów, zawierających m.in.: imidachlopryd i chlotianidynę.
Wyniki badań prowadzonych przez naukowców z niezależnych ośrodków w wielu krajach świata wskazują, że neonikotynoidy wchodzące coraz częściej w skład wielu środków owadobójczych stosowanych do oprysków i zaprawiania nasion, ze względu na swe właściwości stanowią ogromne zagrożenie dla pszczół i innych owadów zapylaczy.

Przede wszystkim, wraz z sokami rośliny dostają się do różnych jej organów (nawet środki stosowane jako zaprawa nasienna), a ich obecność bywa później stwierdzana również w nektarze i pyłku. W dodatku, charakteryzują się dużą trwałością w środowisku (imidachlopryd do 3 lat, chlotianidyna do 10 lat, w zależności od rodzaju gleby). Jak wynika z powyższego, neonikotynoidy mogą zatem również skażać rośliny rosnące na tym samym polu w kolejnych sezonach, a ich kilkukrotne stosowanie na tym samym obszarze może doprowadzić do znacznie zwiększonego skażenia gleby, czyli dawki z jakimi faktycznie zetknie się pszczoła, mogą być większe niż te przyjęte na podstawie instrukcji stosowania środka.
Dobra rozpuszczalność tych środków w wodzie sprawia, że neonikotynoidy przenikają do wód powierzchniowych i gruntowych, a słaba przyczepność do gleby powoduje znoszenie pyłów np. w trakcie siewu zaprawianych nasion na sąsiadujące z uprawą tereny.

Neonikotynoidy mogą znacząco obniżać odporność pszczół na różne choroby, wywoływać wiele tragicznych w skutkach zaburzeń na poziomie poszczególnych osobników w różnych stadiach rozwojowych, jak też na poziomie całej rodziny pszczelej, na przykład upośledzają pamięć i orientację, co może bezpośrednio przekładać się na to, że pszczoły giną nie mogąc wrócić do uli, a także powodują trudności z utrzymaniem odpowiedniej temperatury w gnieździe, a wiadomo że niedogrzanie czerwiu może prowadzić do różnego rodzaju chorób i skraca życie pszczoły.
[...] 
ponad 70% światowych zasobów żywnościowych rodzi się w wyniku zapylania roślin przez pszczoły – to naukowo dowiedziony fakt,
Na świecie mamy do czynienia nie z symptomami, lecz ze zjawiskami śmierci tych owadów na niewyobrażalną w Polsce skalę (tylko w USA, w 2006 r. na skutek wystąpienia CCD zniknęło z pasiek 50% rodzin pszczelich).
[…]
jest dla nas rzeczą zrozumiałą, że rolnicy prowadzący uprawy zbóż, roślin przemysłowych owoców i warzyw, ale także my pszczelarze (również będący rolnikami) prowadzimy gospodarkę nastawioną na efektywność i jakość. Satysfakcjonujące wynik gospodarowania trudno osiągać bez odpowiedniego nawożenia oraz skutecznej ochrony przed różnorodnymi chorobami roślin czy zwierząt hodowlanych. Jednak, stosując na masową skalę środki ochrony roślin zawierające neonikotynoidy, patrząc jedynie na ich skuteczność, a nie zwracając należytej uwagi jak poważnie wpływają one na degenerację środowiska naturalnego (przede wszystkim gleb, wód i dziko rosnącej roślinności), zmierzamy ku nieuchronnej zagładzie pszczół i innych owadów-zapylaczy.
Masowe wymieranie pszczół i innych zapylaczy, będące skutkiem zatrucia owadów przez środki ochrony roślin, jest niezaprzeczalnym i naukowo udowodnionym faktem. Trudno powiedzieć jaki jest jego wymiar w skali świata, bo nikt tego dotąd nie oszacował. W skali europejskiej możemy przypuszczać, że są to – rocznie – już setki tysięcy (!!!) rodzin pszczelich.
Jest to obecnie najpoważniejsze zagrożeniem już nie tylko dla środowiska naturalnego i gospodarki, ale również dla podstaw egzystencji całej ludzkości"
 (Pełny tekst listu - KLIKNIJ TUTAJ )



W akcję ratowania pszczół zaangażowała się także organizacja Greenpeace. Główne postulaty kierowane przez nią do ministra rolnictwa to: podjęcie natychmiastowych działań, które wyeliminują zagrożenie związane ze stosowaniem neonikotynoidów, na jakie wystawione są owady zapylające, wsparcie dalszych badań nad przyczynami ich wymierania, wsparcie i promocję dobrych praktyk rolniczych mających korzystny wpływ na poprawę sytuacji pszczół i innych owadów zapylających, wsparcie działań i programów służących zwiększaniu bioróżnorodności pól uprawnych oraz tworzeniu odpowiednich siedlisk przyrodniczych przyjaznych owadom, promocję pszczelarstwa.

Polecamy zapoznać się z publikacjami dotyczącymi powyższego tematu, przygotowanymi przez Greenpeace (KLIKNIJ TUTAJ). Sprawa ta wydaje nam się dość istotna.
  


piątek, 10 maja 2013

Faszystowskie Podlasie?

Portal wyborcza.pl opublikował dziś krótki tekst o aktach agresji na tle rasistowskim w Białymstoku i na Podlasiu w ostatnich trzech latach. Ich zestawienie szokuje, pokazuje bezradność organów, które ten problem powinny potraktować wreszcie poważnie. Zadziwiające, że takie rzeczy dzieją się w kraju, który został tak boleśnie doświadczony przez brunatną ideologię.

Artykuł można przeczytać TUTAJ 

piątek, 3 maja 2013

Polecamy przeczytać... (10)

„Oczami radzieckiej zabawki” (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012) to książka, o której było głośno, ale niestety przez bardzo krótki czas. A szkoda, bo Konstanty Usenko (prywatnie syn poetki Danuty Wawiłow; myślę, że to właśnie jej w dużej mierze zawdzięczamy tę książkę, autor sporo pisze o wyprawach z mamą na rosyjskie skłoty i plenerowe miejsca spotkań „nieformałów”) podejmując się przybliżenia nam, laikom, historii radzieckiego i rosyjskiego undergroundu, podjął się niesamowicie trudnego zadania, ale wyzwaniu temu niewątpliwie sprostał. Benedyktyński trud jednego z członków grupy Super Girl and Romantic Boys (do niedawna żaden after na imprezach Pracowni Działań Alternatywnych nie mógł obejść się bez ich kawałku) nie poszedł na marne. Warto jednak zaznaczyć, że z tą pracą mogą mieć problem ci, którzy z szeroko rozumianą kulturą alternatywną nie mają lub nie mieli czegoś wspólnego. Mimo wszystkich objaśnień i łopatologicznych nieraz tłumaczeń osobie w ogóle niezorientowanej w tych wszystkich subkulturowych niuansach może być trudniej tę książkę zrozumieć. Z drugiej strony jednak wątpię, czy tacy ludzie po „radziecką zabawkę” sięgną, ale jej obecność w niektórych telewizyjnych programach pozwala snuć takie przypuszczenia. Jednak to nie jest zarzut.

      W każdym razie na początek warto odpowiedzieć tym krytykom, którzy uważają, że do tej pozycji powinna być dołączona płyta. Trudno jest mi to sobie wyobrazić. Oczywiście na nic zdałoby się tu CD, a to z tego powodu, że opisywanych i wspomnianych choćby zespołów jest tutaj mnóstwo. Niejeden z nich nagrał kilka płyt, a przecież muzyka ewoluuje, w różnych okresach swojej działalności artyści czerpią inspiracje z rozlicznych źródeł, sięgają do najrozmaitszych stylistyk. Można by oczywiście skompilować „greatest hits”, ale efekt mógłby być odmienny od założonego no i byłoby to zapewne dość skomplikowane od strony prawnej. Inna sprawa, że w dwudziestym pierwszym wieku z tak szeroko rozpowszechnionym dostępem do internetu każdy sam łatwo znajdzie interesujące go nagrania. Banał, ale zdaje się, że niektóre nasze dziennikarskie asy nie potrafią tego zrozumieć. Na marginesie muszę wspomnieć, że nie mam dobrych doświadczeń z płytami dołączonymi do takich książek. Proszę sięgnąć chociażby do „Kultu Kazika” Leszka Gnoińskiego czy „Punk Rock Later” Mikołaja Lizuta. Wybór numerów na dołączonych do nich CD uznałbym za dość kontrowersyjny. Z kolei nie tak dawno, bo trzy lata temu ukazały się książki, które jednak się bronią, choć bonusów w postaci krążka nie zawierają (vide „Dezerter. Poroniona generacja” Krzysztofa Grabowskiego i „Auto-bio-Grabaż” Krzysztofa... Grabowskiego i Krzysztofa Gajdy).

      „Oczami radzieckiej zabawki” czyta się dobrze i sporo zrozumie nawet ktoś, kto nie interesował się wschodnią sceną niezależną. Nagromadzenie faktów, anegdot czy plotek jest imponujące, już sama ilość wymienionych zespołów robi wrażenie. W tym miejscu należy pochwalić edytorską stronę tej monografii, bo samo wytłuszczenie nazw znacznie ułatwia czytanie, podobnie jak zamieszczone na końcu słownik i kalendarium. Plus należy się także za dużą ilość przetłumaczonych fragmentów tekstów wplecionych w tę opowieść. 



      Nie do końca zgadzam się z Rafałem Księżykiem, który na czwartej stronie okładki pisze, że „po lekturze nie będziemy mieli wątpliwości, że najprawdziwszy punk był na Syberii”, a to dlatego, że zespołom stamtąd autor nie poświęca zbyt wiele miejsca, najwięcej jest jednak o Petersburgu i Moskwie, a już nieprzyzwoicie dużo stron zajmuje opowieść o zespole Kino i jej liderze Wiktorze Coju. Dużo jest też o grupie Akwarium, Futbol (jeden z pierwszych punkowych zespołów w Moskwie), Zoopark i paru innych, których nazw nie przyswoiłem. Problem z nimi jest jednak taki, że potencjalny czytelnik, który sięgnie po muzyczne dokonania niektórych z opisanych kapel, może się trochę rozczarować, bo miał być przecież underground, miały być czady jak w Polsce lat 80... Nie zawsze są. 



      Usenko skupia się chyba głównie na ósmej dekadzie XX wieku, ale pisząc o latach dwutysięcznych, nie zapomina chociażby o narodzeniu się Antify, rozwoju hardcore'owej sceny antyfaszystowskiej, który datuje na 2005 r. (za pierwszy taki skład uważa zaś założony w roku 1999 Koleso Dharmy), wspomina o hip-hopie (sporo o Moscow Death Brigade), niezależnym techno i disco. Autor muzykę przeplata z polityką, historią i literaturą i raczej nie ma powodów, by mu nie wierzyć, bo Rosję czuje i rozumie, choć może w nieco inny sposób niż reportażyści Hugo-Bader i Kapuściński, niemniej jest to punkt widzenia równie interesujący i pobudzający intelektualnie. 



      Wiele zjawisk opisanych w tej pracy mnie zaskoczyło. Jednym z nich był opis festiwalu w Podolsku. Wiele mówi się o tym, że Jarocin był jedyną taką imprezą w tej części Europy. Teraz zastanawiam się, czy nie przemawia przez nas megalomania, ale i ignorancja. Właśnie w Podolsku w 1987 roku (fakt, trochę później niż nad Wisłą) odbył się „radziecki Woodstock”, na który zjechało kilkadziesiąt tysięcy ludzi (oficjalnie sprzedano 40 tys. biletów, nieoficjalnie gości miało być jeszcze raz tyle) oraz Dywizja Wojsk Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego. Nie, nie było to nasze Opole, bo widzowie mogli zobaczyć występ chociażby blackmetalowego Obłacznego Kraja, postpunkowego Bomż, estońskich punkowców z J.M.K.E. czy DDT. Ciekawie też Usenko opisał zjawisko skłotingu w ZSRR. Okazuje się, że pod koniec lat 80. w Petersburgu istniał kompleks kilkupiętrowych kamienic zajętych przez artystów. H4/B4 był pierwszym muzycznym skłotem w tym mieście, a jego „ojcem” był sześćdziesięcioletni Oleg Sumarokow...






Parafrazując klasyka: napisałem już więcej, niż wiedziałem. Polecam! 



czwartek, 25 kwietnia 2013

Nowe Komety!

Wszystkich fanatyków zespołu Komety (a jest ich tu naprawdę mnóstwo) informuję, że w sieci i na winylu dostępna jest już jedna piosenka z płyty, która ukaże się prawdopodobnie jesienią nakładem Thin Man Records
"Nie mogę przestać o tobie myśleć" odsłuchać można tutaj

Lesław zapowiada, że nowy krążek może nas zaskoczyć. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.

W wywiadzie opublikowanym na T-Mobile Music czytamy: 
Nowa płyta jest dla mnie bardzo ważna z kilku powodów. Pierwszym są ludzie, bo znów w Kometach jest ze mną Arkus, z którym grałem od dzieciństwa i żywa legenda żoliborskiej sceny muzycznej, W. Szewko [...]. Od wydanego dekadę temu debiutanckiego krążka zatytułowanego po prostu "Komety", zespół przeszedł sporo zmian personalnych, okazało się jednak, że najlepsze w jego przypadku jest to, co już stare i sprawdzone. Dlatego… – W tym składzie nie muszę nikomu tłumaczyć, o co mi chodzi. Rozumiemy się bez słów.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Reggae majówka w Wieluniu!

Zapraszamy na koncert organizowany przez naszego kolegę z Pracowni!
Tym razem w barze Crash wystąpi Netka (Aneta Króliczek), która w tamtym roku wydała debiutancką płytę "Miasto", a wcześniej współtworzyła zespół Czosnek. 
Ostatnio ukazał się jej drugi album.


 

 

Być może zagra ktoś jeszcze, planowane są również warsztaty bębniarskie, a po imprezie tradycyjnie już odbędzie się afterparty w rytmach reggae/raga/dancehall. 

Nad imprezą patronat objęło Radio Ziemi Wieluńskiej.

Podsumowując:
NETKA
3 maja br. 
Wieluń, Bar Crash, ul. Kościuszki 25
Godz. 19:00
Bilet: 13 zł (w dniu koncertu), 10 zł (przedsprzedaż)



Nieśmiało przypominamy, że Walcowe imprezy zawsze są udane ;-)





niedziela, 21 kwietnia 2013

Biografia Marka Edelmana

Przy okazji obchodów okrągłej rocznicy powstania w getcie warszawskim proszę zwrócić uwagę na książkę, która właśnie się ukazała. Chodzi o poszerzone wydanie biografii Marka Edelmana. Myślę, że warto zapoznać się z tą postacią, przyjrzeć się bliżej życiu „bohatera, który robił wszystko, by nikt go nie nazywał bohaterem”. Warto także w tym miejscu przypomnieć, że w księgarniach jest wiele pozycji, których autorem czy współautorem jest właśnie Edelman. „Bóg śpi”, „Prosto się mówi, jak się wie”, „I była dzielnica żydowska w Warszawie” czy „I była miłość w getcie” (ta ostatnia dostępna jest w Miejskiej i Gminnej Bibliotece Publicznej w Wieluniu, szczerze polecam!) to tylko niektóre z nich. Zapewniam, że każdy tytuł, przy którym widoczne jest nazwisko tego pana, możecie brać w ciemno.