DOŁĄCZ DO NAS.ZOSTAŃ CZŁONKIEM NASZEJ SPOŁECZNOŚCI :)
Nasz adres mailowy: pracownia.alt@gmail.com Nasz facebook: http://www.facebook.com/pracownia.dzialan.alternatywnych
niedziela, 28 grudnia 2014
wtorek, 16 grudnia 2014
9 grudnia
1922 roku pierwszym prezydentem II RP został Gabriel Narutowicz.
Wybory na ten urząd odbywały się wtedy nieco inaczej niż teraz.
Konstytucja marcowa stanowiła, że prezydenta raz na siedem lat
wybiera Zgromadzenie Narodowe złożone z posłów i senatorów.
Narutowicz był kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego
„Wyzwolenie”, ale w ostatnim głosowaniu, w którym zmierzył się
z hrabią Maurycym Zamoyskim, wielkim właścicielem ziemskim,
poparli go także członkowie Polskiej Partii Socjalistycznej,
Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” i przedstawiciele
mniejszości narodowych. Narutowicz uchodził za wybitnego
specjalistę w zakresie elektryfikacji i hydrologii. Wiele lat
pracował na politechnice w Zurychu, objął tam w 1908 r. katedrę
inżynierii wodnej, zdobył też uznanie jako jeden z
najwybitniejszych europejskich twórców elektrowni wodnych. Jego
dziełem była budowana w latach 1898-1900 elektrownia Kubel pod
Saint Gallen o wielkiej jak na owe czasy mocy 3000 KM, kierował też
budową obiektu o mocy 10 000 KM w Adelsbuch i paroma innymi. Po
powrocie do Polski był ministrem w kilku rządach. Franciszek Bernaś
charakteryzuje go w następujący sposób: „[…] był wybitnym
uczonym, wynalazcą i budowniczym, politykiem i mężem stanu,
postępowym liberałem, człowiekiem, któremu obca była wszelka
przemoc i gwałt, szowinizm i ślepy nacjonalistyczny fanatyzm”.
Prawica porażkę odczuła bardzo boleśnie. Jej zwolennicy zaczęli
nowo wybranego prezydenta atakować za areligijność i
kosmopolityzm, oskarżali go o bycie Żydem, Litwinem i masonem. W
kolejnych dniach po wyborze organizowali manifestacje, w czasie
których skandowano hasła narodowe, antyżydowskie, a nawet
faszystowskie. Prasa o orientacji endeckiej i chadeckiej rozpoczęła
brutalną kampanię przeciwko temu wyborowi. Pisano między innymi o
„żydowskim pachołku” i rozpowszechniano pogląd, że prezydenta
narzucili Polakom właśnie Żydzi.
Jednak sam Zamoyski zachował się bardzo przyzwoicie. Depeszował z
Paryża: „Mogę się tylko cieszyć, że przegrałem w Zgromadzeniu
i że jego wybór padł na Szanownego Pana. Na stanowisku prezydenta
może Pan Profesor uczynić wiele dla Polski. Uznaję z szacunkiem
wolę narodu i ubolewam nad zacietrzewieniem, które sprawia, iż
pełni Pan swe obowiązki w trudzie, goryczy i niebezpieczeństwie.
Zwróciłem się do mego stronnictwa, aby nie łączyło mego
nazwiska i mojego dobrego imienia obywatela z motłochem,
obrzucającym Szanownego Pana kamieniami”.
Zaprzysiężenie próbowano zakłócić. Zwolennicy prawicy
zatarasowali nawet ulice prowadzące do gmachu sejmowego, a
Narutowicza obrzucili grudami śniegu i błotem. Zabili oni również
robotnika Jana Kłuszewskiego. Zaprzysiężenie, zbojkotowane przez
przedstawicieli prawej strony sceny politycznej, odbyło się jednak
11 grudnia, a trzy dni później Józef Piłsudski przekazał władzę
Narutowiczowi. Ataki jednak nie ustały. W prasie endeckiej ciągle
pojawiały się napastliwe artykuły, rzucano oszczerstwa, prezydent
zaś otrzymywał anonimy z obelgami i groźbami. Na ulicach endeckie
bojówki atakowały pochody robotnicze, zdemolowały one m.in.
Okręgowy Komitet PPS w Alejach Jerozolimskich, siedzibę pisma
„Robotnik” oraz budynek Żydowskiego Towarzystwa Kulturalnego.
Kilka dni później prezydent został zamordowany przez Eligiusza
Niewiadomskiego, ideowo związanego z Narodową Demokracją. Stało
się to 16 grudnia podczas otwarcia wystawy w warszawskim
Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Do prezydenta oddano trzy
strzały. Morderca został skazany na śmierć, a wyrok wykonano 31
stycznia 1923 r. Wojciech Roszkowski pisze, że „Agitacja prawicy
przyniosła więc straszny owoc w postaci pierwszego w dziejach
Polski »królobójstwa«”.
Zamachowca zeznał, że jego celem był Piłsudski, ale po
przekazaniu władzy zmienił on swój plan. Antoni Czubiński dodaje,
że plan ten zrodził się „w atmosferze nietolerancji i nienawiści
rozpalanej w Polsce przez koła nacjonalistyczne i klerykalne”.
Pogrzeb Narutowicza odbył się 19 grudnia. Zabalsamowane zwłoki
pochowane zostały w podziemnej krypcie katedry św. Jana Chrzciciela
w Warszawie.
Nawet po upływie kilkudziesięciu lat narodowcy nie widzą nic złego
w tym haniebnym czynie. Wręcz przeciwnie, niektóre środowiska
uważają Eligiusza Niewiadomskiego za męczennika i bohatera. Trudno
taką postawę nazwać patriotyzmem. Nie ma w niej miejsca na dialog,
pokojowe zmienianie rzeczywistości czy poszanowanie prawa wyboru
innych ludzi. Jest za to buta, arogancja, przemoc, szowinizm,
wulgarność i nieustanne demolowanie demokracji. Nie dajmy sobie
wmówić, że miłość do kraju polega właśnie na czczeniu
zbrodniarzy i miotaniu obelg czy kamieni w stronę wszystkich, którzy
różnią się od nas choćby w swych poglądach politycznych i
postawach światopoglądowych. Niech krzykliwy margines nie narzuca
nam swojej chorej definicji patriotyzmu.
(Za:
F. Bernaś, Ofiary fanatyzmu, Warszawa 1987; A. Czubiński,
Historia Polski XX wieku, Poznań 2000; Z. Kaczmarek, Trzej
prezydenci II Rzeczypospolitej, Warszawa 1988; W. Roszkowski,
Historia Polski 1914-1993, t. 1, Warszawa 1995).
niedziela, 9 listopada 2014
Międzynarodowy Dzień Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem
W nocy z 9 na 10 listopada 1938
roku w nazistowskich Niemczech spalono 29 żydowskich domów
towarowych i 171 domów mieszkalnych, zniszczono 250 synagog
(oficjalne sprawozdanie złożone przez Heydricha mówiło o 101),
spustoszono 7,5 tys. „niearyjskich sklepów”, zamknięto w
obozach koncentracyjnych kilkadziesiąt tysięcy osób, a śmiertelnie
pobito 91. Dziś to tragiczne wydarzenie nazywane jest „nocą
kryształową” (od ilości szkła, które pokryło niemieckie
ulice).
Nieludzkie traktowanie Żydów
zaczęło się w Niemczech dużo wcześniej. 1 kwietnia 1933 r.
zorganizowano masowy bojkot sklepów, lekarzy, prawników itd., „dla
obrony przed zagraniczną propagandą grozy”. Nie obyło się przy
tym bez napadów, lżenia i poniżania. 10 maja na placu Opery w
Berlinie palono książki autorów żydowskich i przeciwników reżimu
hitlerowskiego. We wrześniu 1935 roku uchwalono „ustawy
norymberskie”, które stawiały Żydów na niższym poziomie
prawnym. Pozbawiły one tę ludność m.in. prawa wyborczego, prawa
zajmowania stanowisk urzędowych i możliwości służenia w armii
niemieckiej. Wyłączyły ją z życia politycznego, społecznego i
kulturalnego. Wkrótce nowe zarządzenia podawały wydłużającą
się listę zawodów, których nie wolno było im wykonywać. Usuwały
one Żydów z weterynarii, profesury i odbierały im prawo nauczania
we wszystkich kategoriach szkół. Wykluczały farmaceutów, lekarzy
i dentystów z publicznej służby zdrowia. Dziesiątki tysięcy
„nie-Aryjczyków” straciło państwowe posady. Ostatecznie
zabroniono im nawet handlu. „Ustawa o ochronie niemieckiej krwi
oraz niemieckiego honoru” zabraniała Żydom małżeństw, a także
stosunków pozamałżeńskich z nie-Żydami. Naruszenie paragrafu o
„zhańbieniu rasy” groziło publicznym napiętnowaniem i
więzieniem.
W tym czasie w Polsce członkowie
i sympatycy takich organizacji jak Młodzież Wszechpolska,
Stronnictwo Narodowe czy Obóz Narodowo-Radykalny domagali się
usunięcia żydowskich studentów z uczelni, dochodziło również do
licznych pobić i plądrowania sklepów. W drugiej połowie lat 30.
niektóre uniwersytety wprowadziły tzw. numerus clausus. Ograniczało
to w znaczący sposób możliwość studiowania młodzieży
żydowskiej. Stworzono także getta ławkowe. Czesław Miłosz pisał:
"Endecka prawica otwarcie głosiła program wrogi Żydom,
stanowił on jednak tylko część szczególnej interpretacji dziejów
Polski. Był to pogląd dopatrujący się międzynarodowego spisku od
wieków zagrażającego Polsce, najdobitniej sformułowany przez
Jędrzeja Giertycha. Według tego poglądu, katolicka Polska stała
się przedmiotem szczególnej nienawiści protestantów w XVII wieku,
których międzynarodowy spisek ściągnął na Polskę najazd
szwedzki. Protestancką wrogość do Polski odziedziczyli masoni,
którzy z kolei działali przeciwko Polsce, łącznie z podobnym
spiskiem żydowskim. Polska oswobodziła się od trzech zaborców,
była jednak nadal opętana mackami żydowskiej międzynarodówki,
współpracującą z międzynarodówką komunistyczną [...]".
Dziś nieszczęścia sprowadzają jeszcze geje i lesbijki...
Zamordowany w 1922 roku przez
prawicowego fanatyka Gabriel Narutowicz (pierwszy prezydent II RP)
także uznawany był przez co niektórych za „pachołka Żydów”…
(Za: W.
Czapliński, A. Galos, W. Korta, „Historia Niemiec”, Wrocław
1981; A. Eisenach, „Hitlerowska polityka zagłady Żydów”,
Warszawa 1961; C. Młosz, „Wyprawa w Dwudziestolecie”, Kraków
2011; „Nasz wiek XX”, pod red. M. Leiera, Warszawa 1996).
niedziela, 26 października 2014
Polecamy przeczytać... (12)
W 1906 roku Polacy dokonali 1245 zamachów terrorystycznych na
carskich urzędników, policjantów, szpicli itp., a w całym okresie
1905-1907 „takie wydarzenia jak spadające z okien bomby należały
raczej do rutyny dnia codziennego niż do poważniejszych
osobliwości”. Bojówka Polskiej Partii Socjalistycznej liczyła w
tym czasie ok. 5 tys. członków. To właśnie ta organizacja – na
czele z takimi postaciami jak Józef Piłsudski, Walery Sławek,
Tomasz Arciszewski, Ignacy Mościcki, Stefan Okrzeja, Kazimierz
Pużak, Aleksandra Piłsudska – walczyła z największym
zaangażowaniem o niepodległości i... socjalizm.
Przez kilkanaście lat lewicowi bojowcy z browningami, mauzerami,
bombami i sztyletami w rękach mścili swoich towarzyszy, napadali na
sklepy monopolowe i pociągi z pieniędzmi, odbijali z więzień
innych „terrorystów”, wykonywali partyjne wyroki i walczyli z
wyzyskiem. Część ich akcji przypominała sceny z filmów o Dzikim
Zachodzie, inne zaś charakteryzowały się profesjonalizmem
charakterystycznym dla gangu Olsena (choćby słynna akcja pod
Bezdanami, w której uczestniczyło czterech późniejszych polskich
premierów).
Między innymi o tym właśnie traktuje książka Wojciecha Lady pt.
„Polscy terroryści”. Przeczytamy w niej o zamachach dokonywanych
głównie w połowie pierwszej dekady XX wieku, ale również o
szkoleniach przyszłych zamachowców, produkcji bomb, życiu
osobistym i więziennym czy wreszcie o bojowniczkach w spódnicach,
które nie tylko zajmowały się przemytem dynamitu, rewolwerów i
konspiracyjnej prasy, ale także same brały udział w aktach
zbrojnych.
Autor wspomina również o kilku anarchistycznych organizacjach
prowadzących walkę zbrojną, wymienia m.in. takie grupy jak Czarny
Sztandar, Zmowa Robotnicza czy Rewolucyjni Mściciele. Natomiast o
narodowcach pisze tak: „[...] podległy Lidze Narodowej Narodowy
Związek Robotników nie miał oporów przed podejmowaniem współpracy
z carską policją przeciwko socjalistom i zasadniczo kierował swoje
browningi nie w zaborcę, lecz w rodaków reprezentujących tylko
inne poglądy”. Walki międzypartyjne miały szczególnie krwawy
przebieg w Łodzi. Ich zaprzestanie dokonało się w roku 1907 na
konferencji zwołanej z inicjatywy PPS.
Polecamy!
MB
piątek, 18 lipca 2014
Skate-park w Wieluniu!
Serdecznie zapraszamy na imprezę z okazji otwarcia wieluńskiego skate-parku.
Zagra Klinika, ale nie tylko!
Zagra Klinika, ale nie tylko!
środa, 26 lutego 2014
poniedziałek, 10 lutego 2014
"NAZYWAM SIĘ MILIARD" - Wieluń 14.02.2014 r.
Pracownia Działań Alternatywnych ma zaszczyt zaprosić na kolejną imprezę do baru Crash. Tym razem przyłączamy się do akcji "One Billion Rising".
Zapraszamy na parkiet!
14 lutego
bar Crash
godzina 19:00
wstęp darmowy
niedziela, 2 lutego 2014
Przypominamy,
że w roku 1920 Żydzi stanowili niemal 50% mieszkańców naszego
miasta, a w tragicznym 1939 – prawie 30%. W Wieluniu funkcjonowało
wiele partii i innych organizacji żydowskich, m.in. Żydowska Gmina
Wyznaniowa, Żydowska Ortodoksyjna Partia Robotnicza, Socjalistyczna
Partia Pracy Hitachdut, Żydowska Socjalistyczna Partia Robotnicza,
Żydowskie Towarzystwo Dobroczynne, Pokój Wiernych Izraelitów,
Żydowskie Towarzystwo Krajoznawcze, Żydowskie Towarzystwo
Kulturalno-Oświatowe...
Działały również cztery biblioteki:
Biblioteka Organizacji Syjonistycznej, Biblioteka Żydowska,
Biblioteka Żydowska im. Pereca i Biblioteka Żydów Ortodoksów.
Dzisiaj za to mamy celtyki na murach...
Dzisiaj za to mamy celtyki na murach...
(Fot. za: www.sztetl.org.pl/)
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu
27 stycznia 1945 żołnierze
radzieccy wyzwolili obóz Auschwitz-Birkenau. W walkach o obóz i
Oświęcim zginęło 231 czerwonoarmistów, między innymi dowódca
472 pułku ppłk Semen Biesprozwannyj, który w roku 2000 został
pośmiertnie oznaczony przez prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej
Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.
Wyzwolenia doczekało ok. 7 tys. więźniów, wcześniej Niemcy
wyprowadzili z obozu ok. 58 tys. ludzi, z których zginęło ok. 15
tys.
Na
pamiątkę tego wydarzenia 27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy
Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Święto to zostało
uchwalone w 2005 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu uczczenia
pamięci ofiar pochodzenia żydowskiego, zamordowanych w czasie II wojny światowej przez
hitlerowców.
wtorek, 21 stycznia 2014
21
stycznia 1963 roku zmarł Stanisław Grzesiuk – pisarz, pieśniarz,
lewicowiec, ateista, uczestnik konspiracji w okupowanej stolicy,
więzień obozów koncentracyjnych, ale przede wszystkim...
warszawiak.
„Wojny się
nie bałem. »Nie
damy guzika od munduru«,
»Silni-zwarci-gotowi«.
Hasła te, rozlepiane na murach Warszawy, nastrajały bojowo,
optymistycznie. Wszyscy twierdzili, że Niemcy wojny nie zaczną, że
mają słabe wyposażenie techniczne z materiałów zastępczych, że
za dwa tygodnie będziemy w Berlinie – oto jakie krążyły wersje,
a miały na celu wmówienie w ludzi, że wszystko u nas jest na
klawo. Wkrótce okazało się, że oddaliśmy nie tylko guzik, ale i
cały naród w niewolę. Że ci od rządzenia byli owszem: »silni«
– w gębie, »zwarci«
– przy pijaństwie i »gotowi«
– do ucieczki za granicę”.
„Ojciec
był czynnym działaczem w fabryce. Przez wiele lat załoga wybierała
go na delegata, w razie potrzeby interweniowała u dyrekcji. Był też
dobrym mówcą. Tego dnia robotnicy zwołali wiec. Po kilku
przemówieniach ojciec wyszedł na mównicę, by rozprawić się z
przeciwnikami. W pewnym momencie przerwał, zszedł i poprosił o
wodę. Zrobiło mu się niedobrze. Po chwili upadł i stracił
przytomność. Zadzwoniono po pogotowie. W pół godziny potem, w
szpitalu, ojciec umarł […].
– Trzeba
zdecydować, kto ma iść z pogrzebem: ksiądz czy sztandary. Ksiądz
powiedział, że pójdzie tylko wtedy, jeśli odejdą sztandary.
– Nie
chce iść za pieniądze taki kawałek drogi? To licho z nim, niech
nie idzie. Pójdą sztandary – powiedziałem bez namysłu […]. Na
chodniku stała grupa chłopaków z Wojtówki. Jeden z nich podszedł
i trąciwszy mnie łokciem powiedział po cichu:
– Mrugnij
tylko na chłopaków, że się zgadzasz. Chłopaki chcą go brać
siłą albo go tu na ulicy obedrą z tych jego świętych ciuchów.
No, mrugnij tylko, chłopaki czekają, bo bez twojej zgody nie chcą
nic robić – namawia mnie kolega.
– Dajcie
spokój, nich go... Nie chce iść, niech nie idzie. To przecież
pogrzeb ojca, więc niech odbędzie się w spokoju.
Szedłem
na cmentarz i myślałem: »Robotnikiem
wolno ci być, ale nie należy tego zaznaczać nawet po śmierci, bo
dusza zbawiona nie będzie...«.
Przecież to sztandary robotnicze, fabryczne, pod którymi stoją
robotnicy o różnych przekonaniach politycznych, wierzący i
niewierzący. Poraził go tylko, jak byka, czerwony kolor […].
Wieczorem
sąsiad, granatowy policjant, mówił mi, że zrobiłem źle, każąc
iść sztandarom.
– Ksiądz
powinien iść. Ja bym wybrał księdza.
»Oto
jeszcze jeden z tej samej ferajny«
– pomyślałem, a głośno powiedziałem:
– To
już jak pan umrze, wtedy pójdzie ksiądz. O sztandary niech się
pan nie martwi, do pana na pogrzeb nie przyjdą”.
„ – A
czy wy nie jesteście przypadkiem z tych, co to przed wojna nosili
mieczyki w klapach? »Sztafeciarze«?
Bo jeśli tak, to nie chciałbym, żeby w przyszłości miało z tego
powodu wyniknąć jakieś nieporozumienie – mówiąc to wyjąłem z
szuflady w kredensie kilkanaście mieczyków, które położyłem na
stole. – Te mieczyki to zdobycz wojenna. Odcięte zostały razem z
klapami. Każdy z nas ma kilka takich.
Na
wyprawy w miasto »na
mieczyki« wychodziliśmy
całą ferajną, uzbrojeni w ostre noże – przeważnie w Aleje
Ujazdowskie i na Nowy Świat. Gdy zauważyliśmy »szczawików« z
mieczykami w klapach – bo oni też nie chodzili pojedynczo –
zaczynaliśmy nagonkę. Otaczaliśmy ich z daleka i pomaleńku
zaciskaliśmy krąg. Gdy nadchodził dogodny moment, to znaczy, gdy w
pobliżu nie było policjanta, następował atak. Małe zamieszanie i
uciekaliśmy, mając w kieszeni odcięte klapy z mieczykami”.
piątek, 17 stycznia 2014
18.01.1945 r.
18
stycznia 1945 r. do Wielunia wkroczyła Armia Czerwona i to ten dzień
uznawany jest za koniec hitlerowskiej okupacji naszego miasta. Ponoć
radzieccy zwiadowcy wjechali na motocyklach od strony
dzisiejszej ulicy Częstochowskiej, a za nimi pojawiły się czołgi.
Walki trwały całą noc.
Na
największej wieluńskiej nekropolii spoczywa 406 czerwonoarmistów,
którzy polegli w styczniu 1945 roku.
A
jak było z pomnikiem „Pogromcom hitleryzmu”?
Jak
czytamy u Tadeusza Olejnika, postanowiono go wznieść w latach
1965-1966 z inicjatywy przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej,
Stanisława Podeszwy. Autorką jego projektu była art. plastyk
Jadwiga Janus z Łodzi. Historyk pisze, że pomnik już w trakcie
budowy budził liczne kontrowersje i to bynajmniej nie natury
politycznej, ale estetycznej. Wnioskowano nawet, by go rozebrać, ale
sprzeciwił się temu pomysłodawca przedsięwzięcia, tłumacząc,
że miasto wydało na ten cel dużą sumę pieniędzy, a projekt uzyskał
wcześniej akceptację Komisji Plastycznej przy Związku Polskich
Artystów Plastyków Łodzi.
(korzystałem z: T.
Olejnik, „Leksykon miasta Wielunia”, Wieluń 2007; T. Olejnik,
„Wieluń. Dzieje miasta 1945-1989”, Łódź-Wieluń 2009)
środa, 15 stycznia 2014
"Krzyczeliśmy apartheid!"
"Film przybliża wydarzenia z 24 lutego 1990 roku we Wrocławiu. Tego dnia
odbyła się tam pokojowa demonstracja czarnoskórych studentów z okazji
uwolnienia przez władze RPA Nelsona Mandeli. Niespodziewanie
manifestanci zostali zaatakowani przez grupę skinheadów. Doszło do bójki.
Obecna na miejscu zdarzeń policja zareagowała dopiero na apel
Władysława Frasyniuka".
niedziela, 5 stycznia 2014
Raz sierpę, raz młotę!
„Lewak” to słowo, które
zrobiło w ostatnich latach oszałamiającą karierę i z pewnością
wygrałoby ranking popularności w roku 2013, gdyby nie biskupi i ich
straszny „gender”, który każe chłopcom chodzić w sukienkach i
się masturbować, a dziewczynkom bawić się autami i lubić kolor
niebieski. Lewakiem nie jest już tylko anarchista, trockista, gej,
wyborca SLD czy czytelnik lewicowej prasy, ale także prenumerator
„Gazety Wyborczej”, zwolennik Platformy Obywatelskiej, liberalny
dziennikarz i policjant psujący prawdziwym patriotom zabawę w
okolicach stadionów czy podczas pokojowego przemarszu 11 listopada.
Pracownia Działań
Alternatywnych postanowiła przypomnieć młodzieży zapomnianych już
nieco (a przez to jeszcze bardziej niebezpiecznych) lewaków –
sprzedawczyków, pachołków Rosji, wrogów ojczyzny.
[...]
I
też same portrety na ścianach wisiały.
Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny,
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
Tu Kościuszko w czamarce krakowskiej, z oczyma
Podniesionymi w niebo, miecz oburącz trzyma;
Takim był, gdy przysięgał na stopniach ołtarzów,
Że tym mieczem wypędzi z Polski trzech mocarzów,
Albo sam na nim padnie. Dalej w polskiej szacie
Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie,
W ręku trzyma nóż, ostrzem zwrócony do łona,
A przed nim leży Fedon i Żywot Katona.
Dalej Jasiński, młodzian piękny i posępny,
Obok Korsak, towarzysz jego nieodstępny,
Stoją na szańcach Pragi, na stosach Moskali,
[...]
Nawet nasz wieszcz
nie obronił się przed lewacką zarazą, ale czego się spodziewać
po kimś, kto redagował gazetę o nazwie „Trybuna Ludów”?
Jasiński ze strof „Pana Tadeusza” to jeden z
oświeceniowych poetów-rewolucjonistów reprezentujący podczas
insurekcji kościuszkowskiej najbardziej radykalne tendencje, a poza
tym libertyn, epikurejczyk i bawidamek. Zginął na szańcach Pragi,
broniąc jej przed Rosjanami, ale niech to nie uśpi naszej
czujności, bo pisał on o papieżu:
[…]
W samym środku
jaskini, w troistej infule,
Siedzi mara potężna
na złotej szkatule.
Krzyż trzyma w
jednej ręce, ale z drugiej strony
Miota ognie,
trucizny i miecz zaostrzony.
[…]
Był także
zwolennikiem religijnej tolerancji i równości wszystkich stanów,
choć to jeszcze nie grzech. Czytajcie jednak dalej twórczość tego
gagatka:
Wszyscy ludzie są
równi: czy król, czy poddany,
jak kto prawu
zawinił, tak będzie karany.
[...]
Lecz jeśli ich
poprawić i ten nie jest zdolny,
Mówmy: niech zginą
króle, a świat będzie wolny!
Generał Jasiński sam zginął w wieku 33 lat, ale zdążył w
swoim życiu utworzyć rewolucyjny sąd ludowy i powiesić
targowiczanina hetmana Kossakowskiego. Uznaje się Jakuba Jasińskiego
za czołowego przedstawiciela polskich jakobinów. Znawca tematu
Jerzy Łojek nazwał ich poglądy radykalno-patriotycznymi. Z
pewnością część z Was uważa, że taki radykalny patriotyzm był
Polsce potrzebny jedynie w XVIII, XIX czy na początku XX wieku. Nic
bardziej mylnego. Jesteście lewakami.
(Jakub Jasiński)
Pomińmy udział Czerwonych w powstaniu styczniowym i przenieśmy
się do wieku XX. Wiele ulic polskich miast wciąż nosi imię
Stefana Okrzei – zwykłego lewaka. Należał on do Polskiej
Partii Socjalistycznej i 26 marca 1905 roku wraz z towarzyszami z
Organizacji Bojowej dokonał zamachu bombowego na komisariat policji
carskiej na Pradze. Stracono go za to w lipcu 1905 roku na stokach
Cytadeli. W tym samym czasie znany bohater Roman Dmowski
próbował przekonać Rosję, że Polacy są wobec niej jak
najbardziej lojalni, a nieco później został posłem do rosyjskiej
Dumy. Prawdziwy heros.
(Stefan Okrzeja)
Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej powstała zresztą
w roku 1904, a jej pierwszą otwartą akcją było wystąpienie 13
listopada 1804 roku na placu Grzybowskim w Warszawie. Andrzej Chwalba
pisze, że „po raz pierwszy atakujących kozaków i policjantów,
przyzwyczajonych do bezkarności, przywitały kule bojówki PPS
ochraniającej manifestantów”. W 1905 roku kierownictwo w OB PPS
objął Piłsudski. Organizacja w szczytowym momencie liczyła ok. 5
tysięcy bojowców i organizowała zarówno zamachy indywidualne, jak
i masowe oraz tzw. „eksy”, czyli ekspropriacje. Antoni Czubiński
podaje, że w 1906 roku dokonano łącznie 578 zamachów na
przedstawicieli władz carskich, zabito 68 wojskowych oraz 268
policjantów oraz skonfiskowano ok. 300 tys. rubli. W późniejszych
latach akcji nie zaprzestano. Niech Was to jednak nie zmyli!
Prawdziwa walka o niepodległość ma miejsce dopiero teraz,
szczególnie na meczach. Nie pytajcie również, co robiła wtedy
młodzież endecka.
Pepeesowcy walczyli także z bolszewickim najeźdźcą oraz w czasie
II wojny światowej. Polska Partia Socjalistyczna już w pierwszych
dniach września włączyła się w wysiłek wojenny, tworząc
Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej czy robotnicze Bataliony Obrony
Warszawy w stolicy, a Czerwonych Gdańskich Kosynierów na Wybrzeżu.
Delegaci PPS (m.in. Mieczysław Niedziałkowski i Zygmunt Zaremba)
weszli też do Obywatelskiego Komitetu Obrony Stolicy. Po rozwiązaniu
partii, co było jednym z warunków kapitulacji, kontynuacją PPS
stała się konspiracyjna WRN (Wolność, Równość, Niepodległość)
– partia kadrowa założona w połowie października 1939 roku z
takimi działaczami, jak Tomasz Arciszewski czy Kazimierz Pużak.
Powołano także Milicję i Gwardię Ludową, którą przekształcono
później w Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów i
włączono w ramy Armii Krajowej.
Dużą rolę odegrały lewicowe oddziały wojskowe w wydarzeniu,
jakim było powstanie warszawskie. Socjaliści walczyli w oddziałach
Armii Krajowej, powstawały Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego
Socjalistów, które były kontynuacją Gwardii Ludowej WRN.
Natomiast Milicja PPS nie tylko wspomagała trudne odcinki walk, ale
również za pomocą formacji pożarniczych i ratowniczych walczyła
z wzniecanymi przez okupanta pożarami i odgrzebywała zasypanych.
Ponadto socjaliści uczestniczyli we władzach powstańczych. W
powstaniu wzięli również udział syndykaliści ze Związku
Syndykalistów Polskich. Pismem ZSP podczas powstania był
„Syndykalista”, którego redaktorem został Paweł Lew Marek
– przedwojenny działacz Anarchistycznej Federacji Polski.
Można by tak długo, ale nie ma na to czasu ani miejsca.
Przypomnijmy jeszcze tylko jednego lewaka. Władysław Broniewski
to przede wszystkim autor wiersza o Stalinie, a udział w wojnie
polsko-bolszewickiej i odznaczenie go orderem Virtuti Militari czy
Krzyżem Walecznych to wyłącznie didaskalia. Dzisiaj pisanie o
Katyniu wymaga wielkiej odwagi. Nie to, co w roku 1943...
[…]
A druga bomba w grób smoleński!
Niechaj rycerze zmartwychwstaną
i świecąc każdy piersi raną,
świadectwo dadzą krwi męczeńskiej,
tej krwi niewinnej, z ręki kata
przelaną w obcą ziemię czerstwą,
ze zgrozą, lecz milczeniem świata,
za wolność, równość i braterstwo.
[…]
(Władysław Broniewski)
Wszyscy wyżej opisani antybohaterowie do pięt nie dorastają
współczesnym prawdziwym patriotom. Wydaje się, że w 2014 roku komuna jeszcze
bardziej dokręci śrubę środowiskom prawdziwych Polaków. Bądźcie
dzielni, raz sierpę, raz młotę!
MB
Korzystałem z: A.
Chwalba, Historia Polski
1795-1918, Kraków 2001;
A. Czubiński, Historia
Polski XX wieku, Poznań
2000; M. Klimowicz, Oświecenie,
Warszawa 1998; A. Mickiewicz, Pan
Tadeusz, Warszawa 1984;
Słownik literatury
polskiego oświecenia,
pod red. T. Kostkiewiczowej, Wrocław 2006; R. Stefanowski, PPS
1892-1992, Warszawa
1992.
Subskrybuj:
Posty (Atom)