DOŁĄCZ DO NAS.ZOSTAŃ CZŁONKIEM NASZEJ SPOŁECZNOŚCI :)
Nasz adres mailowy: pracownia.alt@gmail.com

czwartek, 6 grudnia 2012

MACIEJ BIESZCZAD-POETA


Maciej Bieszczad - urodził się w 1978 roku w Wieluniu. Debiutował kilkoma wierszami na łamach łódzkiego Tygla Kultury. Wiersze publikował głównie w ogólnopolskich pismach literackich, m.in. w Akcencie, Toposie, Kresach, Pograniczach, Odrze. Jest autorem tomu wierszy pt. „Elipsa”, za który otrzymał III nagrodę Złotego Środka Poezji za poetycki debiut roku 2010. W 2012 roku, w Wydawnictwie Mamiko, ukazała się jego druga książka poetycka pt. „Okolice Gerazy”. Mieszka i pracuje w Wieluniu.


„Debiut i to szczęśliwie taki, o którym można powiedzieć sporo dobrego. Maciej Bieszczad (ur. 1978) publikował wiersze w prasie literackiej, co pozwoliło mu jako poecie okrzepnąć. W szczupłym zbiorku zawarł utwory starannie wybrane. Powstały one z namysłu, z obserwacji, z niejasnych, a jednak silnych emocji. Poeta wybiera niedopowiedzenie i znak zapytania na zamknięciu wersu, co po ludzku może znaczyć: nie wiem, chciałbym wiedzieć. Bieszczad nie moralizuje i nie narzuca się czytelnikowi. Zostawia go (ale i siebie) z wierszem – znakiem, który należy dopełnić swoją własną wrażliwością, i ten niby ołówkowy szkic zapełnić kolorami, pozwolić mu żyć pełniejszym życiem. Zatem skromność i dojrzałość. Te dwa atrybuty młodego autora pozwalają z ufnością patrzeć w jego poetycką przyszłość.”

                                                                                        Piotr Szewc, „Nowe Książki” 3/2011



„Pola, łąki, mogiły bezimiennych dzieci, sine niebo, stada wron...Tak, Maciej Bieszczad to poeta nieobecności.

Mam wrażenie, że podstawą tego świata i zarazem kluczem do poezji Bieszczada jest właśnie owo „niżej”, impulsy, których echo ledwie słychać na powierzchni.”

                                                                                         Marcin Orliński, „Akcent”(123) 2011


„Obcujemy z poezją, która żąda skupienia, gdzie temat rozwija się swoim tempem i jest zawsze na poetyckiej krawędzi, skąd można ruszyć dalej, ale nie trzeba. Pogłębiona kontemplacja występuję na równi z dojrzałym namysłem”

                                                                                         Bartosz Suwiński, „Fraza”(71) 2011




„Klawisz BackSpace pisze najlepsze wiersze. Myślę, że z tą definicją zgodziłby się Maciej Bieszczad, którego minimalistyczne, medytacyjne wiersze zebrane w tomie „Elipsa” przykuły moją uwagę. W najlepszych realizacjach po prostu nie ma w nich zbędnego słowa, wszystko jest tu na swoim miejscu a zarazem, jak chciałby bliski mi bardzo Eugeniusz Tkaczyszyn -Dycki, przypadkowe i nieoczywiste.”

                                                                                                  Artur Fryz, fragment laudacji


„Poezja Macieja Bieszczada jest tropieniem prześwitów bytu, szukaniem jego miejsc jaśniejszych i ciemniejszych – promieniujących tajemnicą.”

                                                                                                    Magdalena Rabizo – Birek


„Sporą część pomieszczonych w tym zbiorku wierszy można interpretować jako zapisy wypraw w poszukiwaniu pierwotnej zasady istnienia ukrytej w otchłaniach podświadomości. Nie wystarczy poecie opisywanie świata pastelą, frazą świeżą jak poranny promień. Sprawne naśladownictwo chińskiego klasyka imieniem Tu Fu, na krótko zaspokaja jego warsztatowe ambicje. Przecież nie igraszkom poezjowanie Bieszczada ma służyć.”

 
                                                                      Piotr Wiktor Lorkowski, „Topos”(116-117) 2011



Oduczanie się twarzy. Medytacja druga.

Po dwóch miesiącach spadł deszcz.
Dzbany butelki słoiki wszelkie
naczynia zostawione na stole
przed domem kilkakrotnie

w ciągu dnia napełniały się
będąc przecież przez cały
ten czas pełne. Jak często
czekałem na coś co już
się wypełniło.








Poeta Tu Fu pisze wiersz

Porywisty wiatr uniósł dzikie kaczki.
Wzbiły się rozbudzone w sine niebo.
Na brzegu rzeki kilku rybaków
rozmawia o udanym połowie,
skrupulatnie gasi ogniska.
Niepokoi mnie to puste miejsce,
nieopisane, pominięte,
tam w górze, ponad obłokami.
Myślę o tym kim będę,
kiedy już zwiną sieci
i wrócą do swoich domostw.










W ruchu. Z poetyki wiersza krótkiego.

Przewaga być może polega
na oddechu.

Krótki i astmatyczny
z reguły mówi prawdę.

Odmierza i hipnotyzuje.
Jest wahadłem.

Jest żarem
nie mogącym utrzymać żaru.







Kronika

Krzyk ptaka na rafie skalnej uczynił mnie niemym.
Spisuję zwierzenia przypływów
kreśląc  kredą na skale znaki
nieznanego pisma.
Gwiazda wpisana w koło
oznacza dogasającą świadomość
przed przemienieniem.
Otwarte oczy przedstawiają
błękit po przemianie ciała w powietrze.
Wolę oddalające się obłoki
niż istnienie które mnie opuściło.
Odwiązuję czerwone chorągwie
na święto wiatru.









Lumen

Dotkliwa wada wzroku
zmusiła mnie do zawiłych
poszukiwań w krętych korytarzach
nieczynnych sztolni. Moje cztery twarze
pielgrzymowały do jednego oblicza.
Nieznanego nikomu.
To, czego szukali moi czterej wrogowie
w całości było z materii światła.
To, czego się obawiali najbardziej
błądziło w tunelach, ślepe.



Pięciuset

Nie ma ich w przekazach
historycznych. Już u źródeł
są niemedialni.

Około pięćset osób
widziało Go w zmartwychwstałym
ciele. Tylu gapiów można

zgromadzić na targowisku
w galeriach handlowych.
Tam mógł pójść.

(Co ciekawe nie poszedł
do Heroda Piłata).

Że też nikt poza Pawłem
tego nie odnotował.

Nic nieznaczące zeznania
świadków pomogłyby
naszemu niedowiarstwu?

Gdzie byśmy poszli
po tym jak z rąk
wypadłyby nam cytrusy?



Wystawione na pokaz

Zgromadził je na
odkrytym wzgórzu

Nieświadome
posłuszeństwa
poszły za nim

Zostały wywołane

Pierwsza szła duma
za nią pogarda
na końcu biegła
nienawiść

Lecz niewątpliwie
sprowadziło je tam
coś jeszcze

Upał pustoszył ulice
Żądni zysku kupcy
szukali cienia

Tak czy owak
mogły się wreszcie
sobie przyjrzeć


Oczy

Mogły widzieć więcej.
Jak bowiem wyjaśnić
ten permanentny stan głodu?
Chciałyby widzieć wyraźnie.

Za oknem znoszą jabłka z sadu.
W taką pogodę odsłaniają się
ośnieżone masywy górskie.
Mogły kiedyś naprawdę widzieć.

Co zobaczą w momencie
zatrzymania serca i źrenic?
Chciałyby ujrzeć cokolwiek.

Topnieje śnieg. Kosze pełne
jabłek wnoszą do piwnic.


Lustra

Najciekawsze są
te zamazane

Wygląda na to
że to właśnie
te kupione pięćdziesiąt
lat temu pokazują najwięcej

Całkowite
przeciwieństwa
tych w odświętnych
manierycznych ramach

Takie najczęściej
odpowiadają
zbyt błyskotliwie
kiedy je pytasz o wygląd



Linie

Palec wskazujący
odbity na podświetlonej folii
sam nagle zdradza pewien
wzór prototyp Ze znakiem

zostawionym przez kciuk
jest podobnie W sumie spora
większość gdzieś prowadzi
Co dopiero cała dłoń

Tym bardziej obie dłonie
Dwa różne drogowskazy
Wciąż szukasz dowodów?
Widać je gołym okiem

Okręgi nieuchronnie
zmierzają do wewnątrz
Drogi rozwidlają się w
zagadkowych kierunkach      




Złoty Środek Poezji, Kutno 2011
(fot. D. Szukalska)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz