"Gazeta Wyborcza" na swojej stronie internetowej udostępniła kilkadziesiąt archiwalnych tekstów m.in. z "Dużego Formatu", "Wysokich Obcasów" i "Magazynu Świątecznego" (kliknij TUTAJ).
Na początek polecamy Wam ciekawy wywiad z prof. Karolem Modzelewskim - opozycjonistą, który przesiedział w więzieniu 8,5 roku, wiceprezesem Polskiej Akademii Nauk, znawcą średniowiecza. W księgarniach właśnie pojawiła się jego autobiografia pt. "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca".
Miłej lektury!
"Wkurzył się pan? Świetnie!"
DOŁĄCZ DO NAS.ZOSTAŃ CZŁONKIEM NASZEJ SPOŁECZNOŚCI :)
Nasz adres mailowy: pracownia.alt@gmail.com Nasz facebook: http://www.facebook.com/pracownia.dzialan.alternatywnych
niedziela, 29 grudnia 2013
piątek, 27 grudnia 2013
Sześćdziesiąt lat temu w Zakopanem zmarł Julian Tuwim...
My, Żydzi polscy...
Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi.
...I od razu słyszę pytanie: "Skąd to MY?" Pytanie w pewnym stopniu
uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem
Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej
większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.
Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa, z
której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej,
tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na "rodowitych" i
"nierodowitych", pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom,
rodzimym i nierodzimym hitlerowcom. Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne
narody, na mądrych i głupich, uczciwych i złodziei, inteligentnych i
tępych, interesujących i nudnych, krzywdzonych i krzywdzących,
gentlemenów i nie-gentlemenów itd. Dzielę też Polaków na faszystów i
kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są, oczywiście, Jednolite, każdy z nich
mieni się odcieniami barw o rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału
na pewno istnieje, a wkrótce da się całkiem wyraźnie przeprowadzić.
Odcienie zostaną odcieniami, lecz barwa samej linii zjaskrawieje i
pogłębi się w zdecydowany sposób.
Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.
Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm. Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.
II
Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal prymitywnych powodów przeważnie racjonalnych, częściowo irracjonalnych, ale bez "mistycznej" przyprawy. Być Polakiem - to ani zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.
Polak - bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze zapewniono.
Polak - bo dla czułego przesądu, którego żadną racją ani logiką nie potrafię wytłumaczyć, pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała ziemia polska, nie żadna inna.
Polak - bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano; bo mnie
tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła
polskich wierszy i piosenek; bo gdy przyszedł pierwszy wstrząs poezji,
to wyładował się polskimi słowami; bo to, co w życiu stało się
najważniejsze - twórczość poetycka - jest nie do pomyślenia w żadnym
innym języku, choćbym nim jak najbieglej mówił.
Polak - bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.
Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.
Polak - bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak - bo moja nienawiść do faszystów polskich jest większa niż do faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości.
Ale przede wszystkim - Polak dlatego, że mi się tak podoba.
Polak - bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.
Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.
Polak - bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak - bo moja nienawiść do faszystów polskich jest większa niż do faszystów innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej polskości.
Ale przede wszystkim - Polak dlatego, że mi się tak podoba.
III
Na to słyszę głosy: "Dobrze. Ale Jeżeli Polak, to w takim razie dlaczego "My, ŻYDZI"? Służę odpowiedzią: Z POWODU KRWI. - "Więc rasizm?!" -Nie. Wcale nie rasizm. Wprost przeciwnie.
Dwojaka jest krew: ta w żyłach i ta z żył. Pierwsza jest sokiem cielesnym, więc badanie Jej należy do fizjologów. Kto tej krwi przypisuje jakieś inne, poza organicznymi, specjalne właściwości i tajemnicze moce, ten, jak to widzimy, w konsekwencji obraca miasta w zgliszcza, wyrzyna miliony ludzi i wreszcie, jak to zobaczymy, sprowadza rzeź na własny swój szczep.
Druga krew - to ta właśnie, którą ów herszt międzynarodowego faszyzmu wytacza z ludzkości, aby zadokumentować tryumf własnej juchy nad moją juchą - krew niewinnie pomordowanych milionów ludzi, krew nie ukryta w arteriach, lecz krew ujawniona. Takiej powodzi męczeńskiej krwi nie było jeszcze Jak świat światem, a krew Żydów (nie "krew żydowska") najszerszymi, i najgłębszymi płynie strumieniami. Zczerniałe jej potoki zlewają się już w burzliwą, pienistą rzekę - I W TYM OTO NOWYM JORDANIE PRZYJMUJĘ CHRZEST NAD CHRZTY:
KRWAWE, GORĄCE, MĘCZENNICZE BRATERSTWO Z ŻYDAMI.
Przyjmijcie mnie. Bracia, do tej zaszczytnej wspólnoty Niewinnie Przelanej Krwi. Do tej gminy, do tego kościoła chcę od dziś należeć.
Ta RANGA - ranga Żyda Doloris Causa - niechaj będzie udzielona polskiemu poecie przez naród, który go wydał. Nie za żadne zasługi, bo ich przed wami nie mam. Będę to uważał za awans i najwyższą nagrodę za tych parę wierszy polskich, które może mnie przeżyją i pamięć o których związana będzie z moim imieniem - imieniem Żyda polskiego.
IV
Na opaskach, Jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta - nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty - zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz ból po nim.
Kościołowi narodowych pamiątek przybędzie jeszcze jedna. Będziemy tam prowadzić dzieci i opowiadać o najpotworniejszym w dziejach świata męczeństwie ludzi. W centrum tego pomnika, którego tragizm uwydatnią otaczające go nowoczesne, da Bóg, Szklane Domy odbudowanego miasta, płonąć będzie nigdy nie gasnący ogień. Przechodnie będą zdejmować przed nim kapelusz.
A kto chrześcijanin - przeżegna się znakiem krzyża... Więc z dumą, z żałobną dumą będziemy nosić tę rangę, wszystkie inne zaćmiewającą - rangę Żyda Polskiego - my, cudem i przypadkiem pozostali przy życiu. Z dumą? Powiedzmy raczej: ze skruchą i żrącym wstydem. Bo przypadła nam ona za waszą mękę, za waszą chwałę. Odkupiciele!
...Więc może nie "My, Żydzi Polscy", ale "My, Widma, my, cienie pomordowanych braci naszych, Żydów Polskich"...
V
My Żydzi Polscy... My, wiecznie żywi - to znaczy ci, którzy zginęli w ghettach i obozach, i my widma - to znaczy ci, którzy zza mórz i oceanów wrócimy do kraju i będziemy straszyć wśród ruin swymi w całości zachowanymi cielskami i upiornością niby to zachowanych dusz.
My, prawda grobów, i my złuda istnienia, my, miliony trupów i kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy niby nietrupów; my, nieskończenie wielka bratnia mogiła; my, kirkut, jakiego dzieje nie widziały i nie zobaczą.
My, poduszeni w komorach gazowych i przetopieni na mydło, którym nie zmyje się ani śladów naszej krwi, ani piętna grzechów świata wobec nas.
My, których mózgi tryskały na ściany naszych nędzarskich mieszkanek i na mury, pod którymi nas masowo rozstrzeliwano - tylko za to, że jesteśmy Żydami.
My, Golgota, na której mógłby stanąć nieprzebyty las krzyżów. My, którzyśmy dwa tysiące lat temu dali ludzkości jednego niewinnie przez Imperium Romanum zamordowanego Syna Człowieczego - i wystarczyło tej jednej śmierci, aby się stał Bogiem. Jaka religia urośnie z milionów śmierci, tortur, poniżeń i rozkrzyżowanych w ostatniej rozpaczy ramion?
My, Szlojmy, Srule, Mośki, parchy, bejlisy, gudłaje-my, których imiona i przezwiska prześcigną w dostojności brzemienia wszelkich Achillesów, Chrobrych i Ryszardów o Lwich Sercach.
My, znowu w katakumbach - w "bunkrach" pod brukiem Warszawy, człapiący w smrodzie ścieków, ku zdziwieniu naszych kompanów - szczurów.
My, z karabinami na barykadach, śród ruin naszych bombardowanych z powietrza domostw; my, żołnierze wolności i honoru...
"Jojne, idź na wojnę!" Poszedł, szanowni panowie, i zginął za Polskę..
My, którym "twierdzą był każdy próg" każdego walącego się na nas domu.
My, Żydzi polscy, dziczejący w lasach, karmiący przerażone nasze dzieci korzonkami i trawą, my pełzający, czołgający się, nastroszeni, z jakąś cudem zdobytą lub za grube pieniądze wybłaganą, staroświecką dwururką...
My, Hiobowie, my Nioby, my na pokucie po setkach tysięcy naszych żydowskich Urszulek...
My, głębokie doły potrzaskanych, pomiażdżonych kości i poskręcanych, pręgami pokrytych zwłok.
My-krzyk bólu! Krzyk tak przeciągły, że go najdalsze wieki usłyszą. My, Wycie, my Chór, zawodzący mogilne El mole rachmim, którego stulecie będzie stuleciu przekazywać.
My, najwspanialsza w dziejach kupa krwawego nawozu, którym użyźniliśmy Polskę, aby tym, co nas przeżyją, lepiej smakował chleb wolności.
My, makabryczny rezerwat, my, ostatni Mohikanie, niedobitki rzezi, które jakiś nowy Barnum może obwozić po świecie, obwieszczając na pstrych plakatach: "Niesłychane widowisko! The biggest sensation in the world! Żydzi polscy – żywi i prawdziwi!" My, Gabinet Okropności, Schreckenskammer, Chambre des Tortures! "Osoby nerwowe upraszane są o opuszczenie sali!"
My, nad rzekami zamorskich krain siedzący i płaczący. Jak ongi nad rzekami Babilonu. Po całym okręgu świata płacze Rachel dzieci swoje, aleć ich nie masz! Nad rzeką Hudson, nad Tamizą, nad Eufratem, Nilem, Gangesem i Jordanem błąkamy się w rozproszeniu naszym, wołając: "Wisło! Wisło! Wisło! Matko rodzona! Szara Wisło, nie od brzasku różowa, ale od krwi!"
My, którzy nawet grobów dzieci naszych i matek nie odnajdziemy – tak się warstwami poukładają, tak się na całą ojczyznę wszerz rozpostrą w jedno pogrzebanie! I nie będzie upatrzonego miejsca, żebyś mógł na nim kwiaty położyć, ale, jak siewca ziarno, będziesz je szerokim rozmachem rąk rozrzucał. Może przypadkiem trafisz.
My Żydzi polscy... My, legenda krwią i łzami ociekająca. Kto wie, czy jej nie trzeba będzie pisać biblijnymi wersetami: "Oby rylcem żelaznym i ołowiem na wieczną pamiątkę wydrążona była" (Hiob XIX, 24). My, apokaliptyczne stadium dziejów. My, Jeremiaszowe Treny:
..."Leży na ziemi po ulicach dziecię i starzec, panny moje i młodzieńcy moi polegli od miecza; pobiłeś ich w dzień zapalczywości twojej, pomordowałeś ich a nie sfolgowałeś..."
..."Wrzucili do dołu żywot mój, a przywalili mnie kamieniem. Wezbrały wody nad głową moją i rzekłem: Jużci po mnie!... Wzywam imienia Twego, o Panie, z dołu bardzo głębokiego... Widzisz, o Panie bezprawie, które mi się dzieje, osądźże sprawę moją... Oddajże im nagrodę Panie, według sprawy rąk ich! Dajże im zatwardziałe serce i przekleństwo swe na nich! Goń ich w zapalczywości, a zgładź ich, aby nie byli pod niebem Twoim, o Panie!" (Treny Jeremiaszowe, III).
Nad Europą stoi olbrzymi i wciąż rosnący widmowy Kościotrup. W jego pustych oczodołach świeci ogień niebezpiecznego gniewu, a palce zacisnęły się w kościstą pięść. I On, nasz Wódz i Dyktator, będzie nam dyktował prawa nasze i żądania.
Julian Tuwim
(1944, sierpień, Londyn)
czwartek, 26 grudnia 2013
Zapraszamy na kolejny koncert do baru Crash!
(Plakat wkrótce)
Chorygen- mrok i frustracja miasta Łodzi przelana na dźwięki
http:// chorygen.bandcamp.com/
Fireball- metalcore z melodyjkami
https://www.youtube.com/ watch?v=giZhnCDmzPA&list=PL e00WdiNOK7zK3V1C1DnQDbl7zE k41zSm
Farting Midgetz- oldschool death metal cover band
3 stycznia 2014 r.
crash bar, ul. kosciuszki 25
Start: 19:00
wstęp: 10 zł
(Plakat wkrótce)
http://
Fireball- metalcore z melodyjkami
https://www.youtube.com/
Farting Midgetz- oldschool death metal cover band
3 stycznia 2014 r.
crash bar, ul. kosciuszki 25
Start: 19:00
wstęp: 10 zł
środa, 25 grudnia 2013
Aha, przypominamy o dzisiejszym dancingu w tancbudzie Crash! ;-)
Zapraszamy do spalenia świątecznego tłuszczu na parkiecie, grając w piłkarzyki i zdzierając struny głosowe na karaoke!
Zaczynamy o 19:00 turniejem.
Po turnieju dj, ozzy rozkręci taneczną imprezę w rytmach: electro/rock'n'roll/new romantic/ska i wiele innych.
Gdy już wszyscy będą gotowi na ostatnią atrakcję, przerwiemy set dj. na karaoke.
Miejsce: Crash Bar, ul. Kościuszki, Wieluń
start: 19:00
Wstęp: 4zł
Zapraszamy do spalenia świątecznego tłuszczu na parkiecie, grając w piłkarzyki i zdzierając struny głosowe na karaoke!
Zaczynamy o 19:00 turniejem.
Po turnieju dj, ozzy rozkręci taneczną imprezę w rytmach: electro/rock'n'roll/new romantic/ska i wiele innych.
Gdy już wszyscy będą gotowi na ostatnią atrakcję, przerwiemy set dj. na karaoke.
Miejsce: Crash Bar, ul. Kościuszki, Wieluń
start: 19:00
Wstęp: 4zł
Być może jeszcze w tym roku do domu wróci też Tomasz Dziemianczuk
– jeden z 30 aktywistów Greenpeace'u i członków załogi statku
Arctic Sunrise aresztowanych w Rosji podczas pokojowego protestu w
obronie Arktyki na Morzu Barentsa. Śledztwo oficjalnie zostało
umorzone (a ma to związek z uchwałą o amnestii ogłoszonej z
okazji 20. rocznicy uchwalenia rosyjskiej konstytucji).
wtorek, 24 grudnia 2013
Może
jeszcze nie wszyscy słyszeli, ale członkinie rosyjskiego, punkowego
zespołu Pussy Riot są już na wolności. Chyba warto w tym miejscu
zacytować Wacława Radziwinowicza z „Wyborczej”, który jako
jeden z nielicznych trzeźwo zauważył, że „przy ołtarzu
podskakiwało pięć zamaskowanych dziewcząt”. Dziennikarz pisze:
„Członkinie zespołu, choć śledczy naciskali na nie, jak tylko
mogli, choć zostały skazane i potem były poniewierane w łagrach,
choć władze pod głupimi pretekstami odmawiały im, młodym matkom,
zwolnienia warunkowego, swych trzech koleżanek nie wydały. Nie
można tego nie doceniać”. Z całą pewnością nie można.
„»Puśki«
zuchy”! ;-)
niedziela, 15 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
Nie strzelam w Sylwestra!
Jak co roku
Stowarzyszenie Empatia zachęca do przywitania Nowego Roku bez
fajerwerków.
Organizacja
przypomina, że „huczny Sylwester z wybuchami petard i pokazami
fajerwerków może być koszmarem dla zwierząt domowych -
szczególnie niebezpiecznym dla psów i wychodzących kotów, i
śmiercionośny dla dzikich ptaków”.
W tym dniu „weterynarze odnotowują większą liczbę pacjentów z obrażeniami kończyn, przestraszone hukiem psy zrywają się ze smyczy i biegną na oślep, czasem wpadając pod koła samochodu. Wiele zwierząt przeżywa ogromny lęk, słysząc kanonadę wystrzałów”.
W tym dniu „weterynarze odnotowują większą liczbę pacjentów z obrażeniami kończyn, przestraszone hukiem psy zrywają się ze smyczy i biegną na oślep, czasem wpadając pod koła samochodu. Wiele zwierząt przeżywa ogromny lęk, słysząc kanonadę wystrzałów”.
Pomyślmy o
naszych mniejszych przyjaciołach i nie strzelajmy w Sylwestra. Zachęćcie do
tego także Waszych znajomych.
Zadbajcie również o
koty i psy będące pod Waszą opieką.
poniedziałek, 2 grudnia 2013
sobota, 16 listopada 2013
KONCERTY, KONCERTY!
6 grudnia odbędzie się impreza w Crashu, a już w najbliższy czwartek (21.11) warto wybrać się do Zduńskiej Woli!
piątek, 1 listopada 2013
środa, 21 sierpnia 2013
niedziela, 7 lipca 2013
Unplugged bifor party w barze Crash!
9 lipca w barze Crash (ul. Kościuszki 25, Wieluń) akustyczny koncert wspomnianych poniżej kapel z Anglii i Francji!
Start: 19:00.
Wstęp darmowy.
Zapraszamy!
czwartek, 4 lipca 2013
PUNX PIKNIK pod Wieluniem!
W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy 10 lipca do Raczyna k. Wielunia.
Wystąpią:
Nina School- przebojowy, melodyjny punk rock z Francji
It's not ok! - lekko melancholijne, punkowe granie z Anglii
Koncert odbędzie się na prywatnej łące. Będzie możliwość
rozbicia namiotu, nie zabraknie też ogniska i innych atrakcji ;-)
Wstęp: 10 zł
Więcej informacji: https://www.facebook.com/events/573268692723160/?fref=ts
wtorek, 2 lipca 2013
Likwidator powrócił!
Bractwo Trojka i Federacja Anarchistyczna wydały właśnie nowy zeszyt z przygodami legendarnego już Likwidatora. Autor Ryszard Dąbrowski wysłał go tym razem do Hiszpanii, by walczył z faszystami Franco. Nasz bohater robił już porządek na miejscu katastrofy smoleńskiej, podczas Euro czy w 1920 r. na Ukrainie w czasie powstania Nestora Machno i w wielu innych miejscach. Nic dziwnego, że teraz przyszedł czas na Półwysep Iberyjski i końcówkę trzeciej dekady XX wieku...
Jak czytamy na stronie wydawcy, "bohater przenosi się w czasie do
ogarniętej wojną domową Hiszpanii 1936 roku. Likwidator przyłącza się do
kolumny anarchistów jadących na front i swoim starym zwyczajem urządza
radosną masakrę - tym razem skierowaną w oddziały faszystowskie generała
Franco. Nie oszczędza też komunistów i księży oraz walczy ze strasznym
demonem Jezulogiem, odpowiedzialnym za religijny fanatyzm.
W jednym z epizodów spotyka nawet Georga Orwella, rzeczywistego uczestnika tamtych wydarzeń".
Lubimy to!
Komiks można nabyć tutaj.
niedziela, 30 czerwca 2013
sobota, 29 czerwca 2013
Fukushima nadal promieniuje
Media donoszą, że „w glebie oraz wodach gruntowych wokół
elektrowni Fukushima w Japonii wykryto niebezpieczne dla zdrowia,
radioaktywne substancje chemiczne”. (Przypomnijmy: dwa lata temu
trzęsienie ziemi i wywołana nim fala tsunami uszkodziła należącą
do Tokio Electric Power Company elektrownię nuklearną; do swoich
domów nie wróciło do tej pory 160 tys. osób ewakuowanych ze
względu na skażenie radioaktywne). Agencje podają, że poziom
radioaktywnego, toksycznego izotopu strontu-90 w glebie
trzydziestokrotnie przekracza dopuszczalne normy, a poziom innej
szkodliwej substancji o nazwie tryl jest ośmiokrotnie wyższy od
normy. Zwiększona obecność tych substancji wiąże się z
koniecznością chłodzenia stopionych rdzeni jednego z reaktorów, a
poważnym problemem jest magazynowanie skażonej wody używanej do
tego celu. Brzmi to wszystko dość tajemniczo, ale jedno jest pewne
– Japończycy jeszcze nie uporali się ze skutkami katastrofy
sprzed dwóch lat i raczej nie nastąpi to prędko.
To pouczająca historia także dla Polaków. Co jakiś czas słyszymy
bowiem o planach budowy u nas elektrowni atomowej. I choć nie ma nad
Wisłą trzęsień ziemi na większą skalę czy tsunami, to i tak aż
strach pomyśleć, co mogłoby wyniknąć z uruchomienia w naszym
kraju takiego obiektu. Wystarczy przypomnieć, co dzieje się z
dopiero co wybudowanymi drogami czy stadionami. Jeśli nie potrafimy
dobrze przypilnować wylania asfaltu czy postawienia zwykłego, choć
kosztującego majątek kompleksu sportowego, to co dopiero mówić o tak
skomplikowanej technologii, jaką stosuje się we wspomnianych
elektrowniach...
niedziela, 23 czerwca 2013
Polecamy przeczytać... (11)
Myślę, że bardzo ciekawą propozycją na zbliżające się wakacje
jest najnowsza książka Adama Wajraka zatytułowana „To zwierzę,
mnie bierze” (Agora SA, Warszawa 2013). Jestem właśnie w połowie
jej lektury, ale już mogę ją polecić wszystkim, którzy choć
trochę interesują się życiem zwierząt.
Autor w kilkudziesięciu niedługich tekstach opisuje poszczególne
ich gatunki (zdarzają się również drzewa i... grzybozwierzęta),
skupiając się przede wszystkim na pewnych ciekawostkach, które on
sam uznaje za szczególnie interesujące. Dowiedziałem się już np.
że bociany mogą stanowić niebezpieczeństwo dla małych zajęcy,
po co niektórym ptakom charakterystyczna czarna „maska” przy
oczach, jak znaleźć puszczyka, jak zachowują się małe lisy,
dlaczego ptaki pukają w okna, jak wyglądają i gdzie w Polsce żyją
węże Eskulapa, czy dziki chomik polski naprawdę szczeka, czy
kozice w górach bywają zestresowane, czy łoś bywa agresywny, jaki
ptak odpowiedzialny jest za sadzenie dębów, jak zachowuje się
leśna mysz, dlaczego pospolite mazurki to hipisi wśród ptaków i
wiele, wiele więcej. Każdy tekst zdobi piękne zdjęcie. Ta praca w
ogóle jest ładnie wydana, jak chyba wszystkie pozycje z „Biblioteki
Gazety Wyborczej”. Twarda okładka, kieszonkowy format, przyjemny i
ładnie pachnący papier, fotografie Wajraka – ładnie prezentuje
się ta książka, a i do treści chyba nie można mieć zastrzeżeń,
na większość swoich teorii ten przyrodnik i dziennikarz szuka
potwierdzenia wśród naukowców z różnych szacownych instytucji.
Czasami też to oni przekazują najistotniejsze informacje. Chyba
wszyscy bohaterowie tego dziełka zamieszkują w Polsce, jeśli nie
na stałe, to przynajmniej przez kilka miesięcy w roku. Nie ukrywam,
że jest tu też trochę jakiejś takiej brutalności, bezwzględnej
walki o byt na śmierć i życie, a pozornie niewinne zwierzęta
ujawniają swoją drugą naturę, więc to, co dla przyrodników jest
normą, dla laika może okazać się sporym zaskoczeniem.
Te teksty były już kiedyś publikowane w prasie, ale tutaj mamy je
wszystkie ładnie posegregowane według pór roku. „To zwierzę
mnie bierze” to świetna popularnonaukowa pozycja dla dużych i
małych.
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Śmiertelne pobicie nastoletniego antyfaszysty
W
tamtym tygodniu świat (nie tylko ten punkowy) obiegła wieść o
śmierci 19-letniego antyfaszysty i lewicowego aktywisty z Paryża, który
został zamordowany 5 czerwca przez kilku skrajnie prawicowych
bojówkarzy należących do faszyzującej Młodzieży
Nacjonalistyczno-Rewolucyjnej. Clément
Méric był studentem Instytutu Studiów Politycznych. Po jego
śmierci na francuskie ulice wyszło tysiące demonstrantów, aby zaprotestować przeciwko faszystowskiej przemocy. Atak na
osiemnastolatka ostro potępił również Francois Hollande, który
powiedział: „W naszej Republice nie ma miejsca dla tych, którzy
zaprzeczają jej wartościom. Jesteśmy zdeterminowani i stanowczy w
działaniu wobec tych, którzy je niszczą”.
Atak
na młodzieńca potępili także przedstawiciele prawicowych partii
głównego nurtu.
W
sobotę premier Jean-Marc Ayrault zdelegalizował dwa skrajnie
prawicowe ugrupowania – Młodzież Nacjonalistyczno-Rewolucyjną
oraz Trzecią Drogę.
piątek, 7 czerwca 2013
Super Girl and Romantic Boys wreszcie na płycie!
Już niedługo nakładem Anteny Krzyku ukaże się
pierwsza oficjalna płyta grupy Super Girl & Romantic Boys, którą zapewne
znacie z naszych afterowych dancingów. Premiera "Miłości z tamtych lat" planowana jest na 24 czerwca.
Na stronie wydawcy przeczytać możemy notkę o zespole:
Zaczynali w 1998 w Warszawie, w czasach wszechobecnego techno i raczkującego hip hopu. Nikt wtedy jeszcze nie wiedział, że za parę lat muzyka i styl lat 80-tych staną się największym krzykiem mody, a PRL-owskie gwiazdy z tamtych czasów zaczną reaktywować się jak grzyby po deszczu. Wywodzili się ze środowisk punkowych, zainspirowani pierwszymi retro-dyskotekami na łódzkich squatach, przenieśli tę tradycję do squatów Warszawy, z adapterów Unitry puszczając przeboje Kombi, Urszuli, Kapitana Nemo i innych gwiazd polskiego new romantic/disco.
Wkrótce potem zwariowana ekipa roznosząca piwniczne parkiety zaczyna sama tworzyć disco - traszowe hity pod nazwą SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS, przy pomocy syntezatorka Casio, gitary i automatu perkusyjnego. Ich pierwsze koncerty w 1999 roku przypominają istne tornado. Wampiryczne makijaże, brokat, ekstatyczne tańce dwóch tancerzy oraz kompletnie zdezorientowana publiczność, która od pierwszych dźwięków skacze sobie po głowach. Do tego smutne teksty o nieszczęśliwej miłości, osadzone w klaustrofobicznej zimnowojennej atmosferze.
Następny etap działalności SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS to bardziej konceptualna odsłona w klimacie surowego post new romantic. Wraz z początkiem mody na lata 80-te, media zaczynają interesować się zespołem, którego sztandarowy hit "Spokój" pojawia się na składance "Disco Chaos" wydanej w 2002 roku przez wytwórnię SP Records. "Romantiki" w tym okresie bardzo aktywnie koncertują w Polsce i za granicą (Niemcy, Holandia, Rosja, Białoruś), nagrywają kultowe już dziś teledyski, a także swój pierwszy legendarny album. Niestety, po podpisaniu feralnej umowy, wydawca odmawia wydania materiału, przy okazji zamrażając go na 10 lat. Oprócz rozgłośni "Radiostacja", fani mogą posłuchać piosenek zespołu wyłącznie na koncertach. Zespół zyskuje status legendy, lecz sytuacja związana z zablokowaniem materiału również powoduje frustrację, która przyczynia się do zawieszenia działalności w 2006 roku....
W 2008 SGRB zagrali dużą trasę koncertową z okazji swojego 10-lecia i znów zniknęli na pięć lat. Przez cały ten okres czasu piosenka "Spokój" stała się jednym z największych polskich przebojów pierwszej dekady XXI wieku.
Choć może to zabrzmieć absurdalnie, w tym roku zespół - legenda po raz pierwszy w swej historii ma szansę na wydanie pierwszego w swej historii oficjalnego albumu. Fani zespołu otrzymają w komplecie wiązankę starych przebojów, a także parę nigdy nie publikowanych i nie wykonywanych na żywo utworów, zmasterowanych w 2013 roku. Płyta wideo zawiera archiwalne nagrania koncertowe z heroicznych skłoterskich czasów, a także komplet teledysków i innych ciekawostek.
W sierpniu 2013 SUPER GIRL & ROMANTIC BOYS pojawią się na pierwszym koncercie po reaktywacji, na scenie OFF Festiwalu. Obecny skład:
Kostja - wokal, syntezator
Ewik – wokal
Lordmih – gitara
Phil – perkusja, sekwencer
czwartek, 6 czerwca 2013
Co nowego u Pussy Riot
Pamiętacie,
jak we wrześniu włączyliśmy się do akcji Amnesty Inernational i
zbieraliśmy na jednym z koncertów podpisy oraz maski dla Pussy
Riot? Ostatnio jedna z uwięzionych dziewczyn zakończyła głodówkę.
Maria Alochina uznała, że spełniono jej żądania dotyczące
złagodzenia zasad bezpieczeństwa w kolonii karnej Berezniki na
Uralu. Członkini Pussy Riot protestowała między innymi przeciwko
decyzji sądu, który odrzucił jej wniosek o przedterminowe
zwolnienie, a także nie zezwolił na udział w rozprawie
odwoławczej. Domagała się także złagodzenia reżimu dla
osadzonych kobiet, zdjęcia kłódek z pomieszczeń, w których
pracują oraz zagwarantowania opieki medycznej.
Alochina i dwie inne kobiety zostały skazane na dwa lata więzienia
w sierpniu zeszłego roku za protest w głównej rosyjskiej katedrze
prawosławnej Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, podczas którego
wznosiły obraźliwe hasła pod adresem Władymira Putina i Cyryla,
patriarchy moskiewskiego i całej Rusi. Jednej z dziewczyn zawieszono
wykonanie kary.
Przeciwko
wyrokowi wciąż protestują artyści i obrońcy praw człowieka z
całego świata. Ostatnio zrobił to słynny eksbeatles Paul
McCartney, który napisał list do rosyjskiego sądu.
sobota, 25 maja 2013
piątek, 24 maja 2013
czwartek, 23 maja 2013
Zgoda na małżeństwa homoseksualne w Wielkiej Brytanii
Jak
donosi portal Lewica24,
Brytyjska Izba Gmin przyjęła ustawę legalizującą małżeństwa osób tej samej płci. Deputowani przyjęli wniosek w trzecim czytaniu większością 366 do 161 głosów – to znacznie mniej, niż podczas głosowania w pierwszym czytaniu w lutym, gdy ustawę poparło 400 posłów. Chociaż ustawa trafiła do Parlamentu z inicjatywy rządu konserwatywnego premiera Davida Camerona, torysi głosowali w jej sprawie bez dyscypliny partyjnej. Zmniejszające się poparcie dla niej jest efektem narastającego buntu przeciwko premierowi członków jego własnej partii, który uwidocznia się w postawie torysów wobec kwestii referendum europejskiego i właśnie ustawy o małżeństwach gejowskich. O tym, że ustawa przejdzie, zdecydowało poparcie opozycyjnej Partii Pracy, dzięki któremu dzień wcześniej odrzucono poprawkę zgłoszoną przez grupę konserwatywnych deputowanych mogącą zablokować ustawę nawet na dwa lata.
Ustawa trafi teraz do Izby Lordów, w której może napotkać opór, ale w sytuacji sporu między obu izbami brytyjskiego parlamentu przeważa zdanie Izby Gmin – deputowani mogą przyjąć ustawę, nawet jeśli lordowie by ją odrzucili. W efekcie ustawa powinna wejść w życie z początkiem 2015 r.
Na mocy ustawy pary homoseksualne będą mogły zawierać związki małżeńskie cywilne i religijne – w tych wyznaniach, które dopuszczają taką możliwość. Wyznania nieuznające małżeństw osób tej samej płci będą mogły nie udzielać im ślubów.
Ustawa będzie obowiązującym prawem w Anglii i Walii. Szkocja ma w ramach Zjednoczonego Królestwa autonomiczny status i własny parlament, zatem tam potrzebna jest osobna inicjatywa ustawodawcza i osobny proces legislacyjny przeprowadzony w edynburskim parlamencie.
Wyspiarzom gratulujemy takich konserwatystów!
środa, 22 maja 2013
"Uwagi" Orwella
Sympatycy wszelkich ruchów autorytarnych i totalitarnych, skrajnie
prawicowych, ci wszyscy „prawdziwi Polacy”, tropiciele Żydów,
zwolennicy rasowej czystości, eksmitowania z Polski (a może i nawet
z tego świata) Romów, gejów, lesbijek, ateuszy, ekologów,
socjaldemokratów, socjalistów, anarchistów, liberałów i innych
„dziwaków”, z zadziwiającym zamiłowaniem cytują angielskiego
pisarza George'a Orwella. Najczęściej są to zresztą fragmenty
wyrwane z kontekstu, pomija się też przy okazji okoliczności
powstania tekstu. Może więc warto przypomnieć artykuł, który
Anglik opublikował w roku 1945 w piśmie „Polemics”.
Oddajmy głos autorowi „Roku 1984”:
Przez „nacjonalizm” rozumiem, po pierwsze, przekonanie, że istoty ludzkie można klasyfikować tak jak owady, i że grupy składające się z milionów czy dziesiątek milionów ludzi mogą być bez wahania określane jako „złe” lub „dobre”. Po drugie, co znacznie ważniejsze, przez „nacjonalizm” rozumiem nawyk utożsamiania się z konkretnym narodem albo inną zbiorowością, umiejscawianie tej zbiorowości poza dobrem i złem, i niedostrzeganie żadnych obowiązków poza służeniem jej interesom. Nacjonalizmu nie należy mylić z patriotyzmem. Zazwyczaj obu słów używa się tak nieprecyzyjnie, że każda ich definicja może budzić kontrowersje, ale trzeba koniecznie przeprowadzić ich rozróżnienie, ponieważ dotyczą dwóch odmiennych, a może nawet przeciwstawnych, idei. Przez patriotyzm rozumiem przywiązanie do określonego miejsca i sposobu życia, o którym sądzimy, że jest najlepszy na świecie, ale nie mamy zamiaru narzucać go innym. Patriotyzm jest z natury defensywny, zarówno militarnie jak i kulturowo. Nacjonalizmu natomiast nie da się oddzielić od żądzy władzy. Celem każdego nacjonalisty jest zapewnienie większej władzy i większego prestiżu nie sobie, lecz narodowi bądź innej zbiorowości, w której postanowił zatopić swoją indywidualność.
Nacjonalista, na ile to możliwe, mówi, myśli i pisze wyłącznie o wyższości własnej wspólnoty. Ukrycie swojej ideologicznej przynależności jest dla niego czymś trudnym, jeśli nie niemożliwym. Najdrobniejsza krytyka jego grupy, lub najmniejsza choćby pochwała konkurencyjnej organizacji, wytwarzają w nim napięcie, które może rozładować jedynie wygłaszając ciętą ripostę. Jeśli obiektem uczuć nacjonalistycznych jest jakiś kraj, na przykład Irlandia albo Indie, nacjonalista będzie dowodził jego wyższości nie tylko w zakresie potęgi wojskowej czy politycznej, ale także w dziedzinie sztuki, literatury, sportu, struktur językowych, urody jego mieszkańców, a nawet klimatu, krajobrazu czy kuchni. Będzie bardzo wrażliwy na punkcie takich rzeczy jak ekspozycja flagi państwowej, rozmiary nagłówków prasowych i porządek, w jakim wymienia się poszczególne kraje.
Nacjonalista nie tylko nie potępia okrucieństw popełnianych przez własną stronę, ale posiada też szczególną zdolność nieprzyjmowania ich do wiadomości. […] Myśl nacjonalistyczna dopuszcza istnienie faktów, które są zarazem prawdziwe i nieprawdziwe, znane i nieznane. Znany fakt może być tak niewygodny, że odsuwa się go na bok i nie bierze pod uwagę w rozumowaniu. Z drugiej strony, może się stać elementem każdej kalkulacji, a mimo to nigdy nie zostać uznanym za fakt.
Nacjonaliście nie daje spokoju myśl, że można zmienić przeszłość. Żyje częściowo w świecie fantazji, gdzie wszystko dzieje się tak, jak powinno (gdzie, na przykład, hiszpańska armada odniosła zwycięstwo, a rosyjska rewolucja została stłumiona w 1918 roku) i wykorzystuje każdą okazję, by przenieść fragmenty tego świata do podręczników historii. W naszych czasach większość pisarstwa propagandowego opiera się na zwykłym fałszerstwie. Ukrywa się fakty, fałszuje daty, wyjmuje cytaty z kontekstu i zmienia ich sens. Wydarzenia, o których sądzi się, że nie powinny mieć miejsca nie są przedmiotem zainteresowania, albo się im zaprzecza.
(G. Orwell, „Uwagi o nacjonalizmie”, [w:] „Jak mi się podoba”,
Warszawa 2002, s. 221-243)
czwartek, 16 maja 2013
Nie mów do niego "misiu"!
W Polsce nie żyje obecnie zbyt dużo niedźwiedzi (ich liczebność szacuje się na ok. 100 osobników, ochroną zostały objęte w roku 1952), ale i tak warto pamiętać o pewnych zasadach, które powinny obowiązywać nas w górach. Możemy je sobie przypomnieć dzięki WWF Polska, a więc:
1. Nie schodź ze szlaku. Pomoże to niedźwiedziom zachować niezbędny
spokój i poczucie bezpieczeństwa, a nam uniknąć spotkań oko w oko, które
mogą być stresujące dla obydwu stron. Nie zostawiaj śmieci na szlaku.
Niedźwiedzie skuszone resztkami jedzenia zostawionymi przez turystów,
będą szukać pożywienia blisko ścieżek uczęszczanych przez ludzi.
2. Zachowaj ciszę. Głośnie słuchanie muzyki i hałasowanie w lesie
przepłasza przyzwyczajone do ciszy zwierzęta. Jeśli takie sytuacje
powtarzają się zbyt często, doprowadza to do okresowego lub całkowitego
opuszczenia terenu przez niedźwiedzie. Sytuacje te są szczególnie
niebezpieczne dla samic mających młode. W skrajnych wypadkach ich
niepokojenie może doprowadzić do porzucenia potomstwa, które skazane
jest wówczas na śmierć.
3. Jeśli znajdziesz w lesie metalowe szczęki, druciane albo stalowe linki – usuń je! Zostały
najprawdopodobniej zastawione przez kłusowników. Warto również, abyś
zgłosił to odpowiednim służbom – Państwowej Straży Łowieckiej, Straży
Leśnej (Lasy Państwowe) albo Policji – kontakty znajdziesz w internecie.
4. Nie spuszczaj psa ze smyczy w lesie, w którym żyją niedźwiedzie.
Może to być niebezpieczne nie tylko dla drapieżnika i dla Twojego psa,
ale również dla jego właściciela, czyli Ciebie (gdy zwierzę pogoni
Twojego psa, on najprawdopodobniej przybiegnie do Ciebie).
5. Jeśli dostrzeżesz niedźwiedzia, pod żadnym pozorem nie zbliżaj się do niego.
Po prostu cicho i spokojnie się oddal. Jeśli zaczniesz się poruszać
zbyt gwałtownie, albo pokażesz niedźwiedziowi, że masz jedzenie, może
Cię zacząć gonić. Pamiętaj, ze tylko 6% za znanych przypadków spotkania
tego zwierzęcia z człowiekiem zakończyło się agresywnym zachowaniem
zwierzęcia, i wszystkie były sprowokowane przez człowieka, który zamiast
wycofać się, prowokował zwierzę.
6. Jeśli podróżujesz samochodem, zwolnij i jedź ostrożnie tam, gdzie istnieje ryzyko kolizji z dzikim zwierzęciem. Jeżeli jesteś świadkiem bądź uczestnikiem zdarzenia z udziałem
zwierząt, powiadom policję.
SOS dla pszczół
W ostatnim
czasie głośno zrobiło się o pszczołach. Pewnie wszyscy
pamiętają, co Albert Einstein powiedział o tych pożytecznych
stworzeniach. Stwierdził, że jeśli one wyginą, to wraz z nimi
zginą ludzie, tyle że kilka lat później. Nie mamy powodów, by w
to wątpić, choć niektórym może się wydawać, że człowiek ze
swoimi wynalazkami i odkryciami jest zupełnie niezależny od przyrody, a tym bardziej od
jakichś owadów. Nic bardziej mylnego.
Pszczelarze
i organizacje ekologiczne od dawna apelują do ministra rolnictwa o
podjęcie działań mających chronić pszczoły i inne owady
zapylające na terenie Polski i Unii Europejskiej. Na stronie
internetowej Związku Pszczelarzy Zawodowych możemy przeczytać list
skierowany do peeselowskiego ministra rolnictwa i rozwoju wsi
Stanisława Kalemby. Czytamy w nim:
"w imieniu oraz z upoważnienia Stowarzyszania Pszczelarzy Zawodowych zwracam się do Pana z apelem i prośbą o zajęcie przez Rząd RP zdecydowanego, jednoznacznego stanowiska popierającego planowane wprowadzenie przez Parlament Europejski czasowego zakazu stosowania w rolnictwie chemicznych środków ochrony roślin nowej generacji, tj. pestycydów z grupy neonikotynoidów, zawierających m.in.: imidachlopryd i chlotianidynę.
Wyniki badań prowadzonych przez naukowców z niezależnych ośrodków w wielu krajach świata wskazują, że neonikotynoidy wchodzące coraz częściej w skład wielu środków owadobójczych stosowanych do oprysków i zaprawiania nasion, ze względu na swe właściwości stanowią ogromne zagrożenie dla pszczół i innych owadów zapylaczy.
Przede wszystkim, wraz z sokami rośliny dostają się do różnych jej organów (nawet środki stosowane jako zaprawa nasienna), a ich obecność bywa później stwierdzana również w nektarze i pyłku. W dodatku, charakteryzują się dużą trwałością w środowisku (imidachlopryd do 3 lat, chlotianidyna do 10 lat, w zależności od rodzaju gleby). Jak wynika z powyższego, neonikotynoidy mogą zatem również skażać rośliny rosnące na tym samym polu w kolejnych sezonach, a ich kilkukrotne stosowanie na tym samym obszarze może doprowadzić do znacznie zwiększonego skażenia gleby, czyli dawki z jakimi faktycznie zetknie się pszczoła, mogą być większe niż te przyjęte na podstawie instrukcji stosowania środka.Dobra rozpuszczalność tych środków w wodzie sprawia, że neonikotynoidy przenikają do wód powierzchniowych i gruntowych, a słaba przyczepność do gleby powoduje znoszenie pyłów np. w trakcie siewu zaprawianych nasion na sąsiadujące z uprawą tereny.
Neonikotynoidy mogą znacząco obniżać odporność pszczół na różne choroby, wywoływać wiele tragicznych w skutkach zaburzeń na poziomie poszczególnych osobników w różnych stadiach rozwojowych, jak też na poziomie całej rodziny pszczelej, na przykład upośledzają pamięć i orientację, co może bezpośrednio przekładać się na to, że pszczoły giną nie mogąc wrócić do uli, a także powodują trudności z utrzymaniem odpowiedniej temperatury w gnieździe, a wiadomo że niedogrzanie czerwiu może prowadzić do różnego rodzaju chorób i skraca życie pszczoły.
[...]ponad 70% światowych zasobów żywnościowych rodzi się w wyniku zapylania roślin przez pszczoły – to naukowo dowiedziony fakt,
Na świecie mamy do czynienia nie z symptomami, lecz ze zjawiskami śmierci tych owadów na niewyobrażalną w Polsce skalę (tylko w USA, w 2006 r. na skutek wystąpienia CCD zniknęło z pasiek 50% rodzin pszczelich).
[…]jest dla nas rzeczą zrozumiałą, że rolnicy prowadzący uprawy zbóż, roślin przemysłowych owoców i warzyw, ale także my pszczelarze (również będący rolnikami) prowadzimy gospodarkę nastawioną na efektywność i jakość. Satysfakcjonujące wynik gospodarowania trudno osiągać bez odpowiedniego nawożenia oraz skutecznej ochrony przed różnorodnymi chorobami roślin czy zwierząt hodowlanych. Jednak, stosując na masową skalę środki ochrony roślin zawierające neonikotynoidy, patrząc jedynie na ich skuteczność, a nie zwracając należytej uwagi jak poważnie wpływają one na degenerację środowiska naturalnego (przede wszystkim gleb, wód i dziko rosnącej roślinności), zmierzamy ku nieuchronnej zagładzie pszczół i innych owadów-zapylaczy.Masowe wymieranie pszczół i innych zapylaczy, będące skutkiem zatrucia owadów przez środki ochrony roślin, jest niezaprzeczalnym i naukowo udowodnionym faktem. Trudno powiedzieć jaki jest jego wymiar w skali świata, bo nikt tego dotąd nie oszacował. W skali europejskiej możemy przypuszczać, że są to – rocznie – już setki tysięcy (!!!) rodzin pszczelich.
Jest to obecnie najpoważniejsze zagrożeniem już nie tylko dla środowiska naturalnego i gospodarki, ale również dla podstaw egzystencji całej ludzkości"
W
akcję ratowania pszczół zaangażowała się także organizacja
Greenpeace. Główne postulaty kierowane przez nią do ministra
rolnictwa to: podjęcie natychmiastowych działań, które
wyeliminują zagrożenie związane ze stosowaniem neonikotynoidów,
na jakie wystawione są owady zapylające, wsparcie dalszych
badań nad przyczynami ich wymierania, wsparcie i promocję dobrych
praktyk rolniczych mających korzystny wpływ na poprawę sytuacji
pszczół i innych owadów zapylających, wsparcie działań i
programów służących zwiększaniu bioróżnorodności pól
uprawnych oraz tworzeniu odpowiednich siedlisk przyrodniczych
przyjaznych owadom, promocję pszczelarstwa.
Polecamy
zapoznać się z publikacjami dotyczącymi powyższego tematu,
przygotowanymi przez Greenpeace (KLIKNIJ TUTAJ). Sprawa ta wydaje nam się dość istotna.
piątek, 10 maja 2013
Faszystowskie Podlasie?
Portal wyborcza.pl opublikował dziś krótki tekst o aktach agresji na tle rasistowskim w Białymstoku i na Podlasiu w ostatnich trzech latach. Ich zestawienie szokuje, pokazuje bezradność organów, które ten problem powinny potraktować wreszcie poważnie. Zadziwiające, że takie rzeczy dzieją się w kraju, który został tak boleśnie doświadczony przez brunatną ideologię.
Artykuł można przeczytać TUTAJ
piątek, 3 maja 2013
Polecamy przeczytać... (10)
„Oczami
radzieckiej zabawki” (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012) to
książka, o której było głośno, ale niestety przez bardzo krótki
czas. A szkoda, bo Konstanty Usenko (prywatnie syn poetki
Danuty Wawiłow; myślę, że to właśnie jej w dużej mierze
zawdzięczamy tę książkę, autor sporo pisze o wyprawach z mamą
na rosyjskie skłoty i plenerowe miejsca spotkań „nieformałów”)
podejmując się przybliżenia nam, laikom, historii radzieckiego i
rosyjskiego undergroundu, podjął się niesamowicie trudnego
zadania, ale wyzwaniu temu niewątpliwie sprostał. Benedyktyński
trud jednego z członków grupy Super Girl and Romantic Boys (do
niedawna żaden after na imprezach Pracowni Działań Alternatywnych
nie mógł obejść się bez ich kawałku) nie poszedł na marne.
Warto jednak zaznaczyć, że z tą pracą mogą mieć problem ci,
którzy z szeroko rozumianą kulturą alternatywną nie mają lub nie
mieli czegoś wspólnego. Mimo wszystkich objaśnień i
łopatologicznych nieraz tłumaczeń osobie w ogóle niezorientowanej
w tych wszystkich subkulturowych niuansach może być trudniej tę
książkę zrozumieć. Z drugiej strony jednak wątpię, czy tacy
ludzie po „radziecką zabawkę” sięgną, ale jej obecność w
niektórych telewizyjnych programach pozwala snuć takie
przypuszczenia. Jednak to nie jest zarzut.
W każdym
razie na początek warto odpowiedzieć tym krytykom, którzy uważają,
że do tej pozycji powinna być dołączona płyta. Trudno jest mi to
sobie wyobrazić. Oczywiście na nic zdałoby się tu CD, a to z tego
powodu, że opisywanych i wspomnianych choćby zespołów jest tutaj
mnóstwo. Niejeden z nich nagrał kilka płyt, a przecież muzyka
ewoluuje, w różnych okresach swojej działalności artyści czerpią
inspiracje z rozlicznych źródeł, sięgają do najrozmaitszych
stylistyk. Można by oczywiście skompilować „greatest hits”,
ale efekt mógłby być odmienny od założonego no i byłoby to
zapewne dość skomplikowane od strony prawnej. Inna sprawa, że w
dwudziestym pierwszym wieku z tak szeroko rozpowszechnionym dostępem
do internetu każdy sam łatwo znajdzie interesujące go nagrania.
Banał, ale zdaje się, że niektóre nasze dziennikarskie asy nie
potrafią tego zrozumieć. Na marginesie muszę wspomnieć, że nie
mam dobrych doświadczeń z płytami dołączonymi do takich książek.
Proszę sięgnąć chociażby do „Kultu Kazika” Leszka
Gnoińskiego czy „Punk Rock Later” Mikołaja Lizuta. Wybór
numerów na dołączonych do nich CD uznałbym za dość
kontrowersyjny. Z kolei nie tak dawno, bo trzy lata temu ukazały się
książki, które jednak się bronią, choć bonusów w postaci
krążka nie zawierają (vide „Dezerter.
Poroniona generacja” Krzysztofa Grabowskiego i „Auto-bio-Grabaż”
Krzysztofa... Grabowskiego i Krzysztofa Gajdy).
„Oczami
radzieckiej zabawki” czyta się dobrze i sporo zrozumie nawet ktoś,
kto nie interesował się wschodnią sceną niezależną.
Nagromadzenie faktów, anegdot czy plotek jest imponujące, już sama
ilość wymienionych zespołów robi wrażenie. W tym miejscu należy
pochwalić edytorską stronę tej monografii, bo samo wytłuszczenie
nazw znacznie ułatwia czytanie, podobnie jak zamieszczone na końcu
słownik i kalendarium. Plus należy się także za dużą ilość
przetłumaczonych fragmentów tekstów wplecionych w tę opowieść.
Nie do
końca zgadzam się z Rafałem Księżykiem, który na czwartej
stronie okładki pisze, że „po lekturze nie będziemy mieli
wątpliwości, że najprawdziwszy punk był na Syberii”, a to
dlatego, że zespołom stamtąd autor nie poświęca zbyt wiele
miejsca, najwięcej jest jednak o Petersburgu i Moskwie, a już
nieprzyzwoicie dużo stron zajmuje opowieść o zespole Kino i jej
liderze Wiktorze Coju. Dużo jest też o grupie Akwarium, Futbol
(jeden z pierwszych punkowych zespołów w Moskwie), Zoopark i paru
innych, których nazw nie przyswoiłem. Problem z nimi jest jednak
taki, że potencjalny czytelnik, który sięgnie po muzyczne
dokonania niektórych z opisanych kapel, może się trochę
rozczarować, bo miał być przecież underground, miały być czady
jak w Polsce lat 80... Nie zawsze są.
Usenko
skupia się chyba głównie na ósmej dekadzie XX wieku, ale pisząc
o latach dwutysięcznych, nie zapomina chociażby o narodzeniu się
Antify, rozwoju hardcore'owej sceny antyfaszystowskiej, który datuje
na 2005 r. (za pierwszy taki skład uważa zaś założony w roku
1999 Koleso Dharmy), wspomina o hip-hopie (sporo o Moscow Death
Brigade), niezależnym techno i disco. Autor muzykę przeplata z
polityką, historią i literaturą i raczej nie ma powodów, by mu
nie wierzyć, bo Rosję czuje i rozumie, choć może w nieco inny
sposób niż reportażyści Hugo-Bader i Kapuściński, niemniej jest
to punkt widzenia równie interesujący i pobudzający
intelektualnie.
Wiele
zjawisk opisanych w tej pracy mnie zaskoczyło. Jednym z nich był
opis festiwalu w Podolsku. Wiele mówi się o tym, że Jarocin był
jedyną taką imprezą w tej części Europy. Teraz zastanawiam się,
czy nie przemawia przez nas megalomania, ale i ignorancja. Właśnie
w Podolsku w 1987 roku (fakt, trochę później niż nad Wisłą)
odbył się „radziecki Woodstock”, na który zjechało
kilkadziesiąt tysięcy ludzi (oficjalnie sprzedano 40 tys. biletów,
nieoficjalnie gości miało być jeszcze raz tyle) oraz Dywizja Wojsk
Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego. Nie, nie było to nasze
Opole, bo widzowie mogli zobaczyć występ chociażby blackmetalowego
Obłacznego Kraja, postpunkowego Bomż, estońskich punkowców z
J.M.K.E. czy DDT. Ciekawie też Usenko opisał zjawisko skłotingu w
ZSRR. Okazuje się, że pod koniec lat 80. w Petersburgu istniał
kompleks kilkupiętrowych kamienic zajętych przez artystów. H4/B4
był pierwszym muzycznym skłotem w tym mieście, a jego „ojcem”
był sześćdziesięcioletni Oleg Sumarokow...
Parafrazując
klasyka: napisałem już więcej, niż wiedziałem. Polecam!
czwartek, 25 kwietnia 2013
Nowe Komety!
Wszystkich fanatyków zespołu Komety (a jest ich tu naprawdę mnóstwo) informuję, że w sieci i na winylu dostępna jest już jedna piosenka z płyty, która ukaże się prawdopodobnie jesienią nakładem Thin Man Records.
"Nie mogę przestać o tobie myśleć" odsłuchać można tutaj.
Lesław zapowiada, że nowy krążek może nas zaskoczyć. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
W wywiadzie opublikowanym na T-Mobile Music czytamy:
Nowa płyta jest dla mnie bardzo ważna z kilku powodów. Pierwszym są ludzie, bo znów w Kometach jest ze mną Arkus, z którym grałem od dzieciństwa i żywa legenda żoliborskiej sceny muzycznej, W. Szewko [...]. Od wydanego dekadę temu debiutanckiego krążka zatytułowanego po prostu "Komety", zespół przeszedł sporo zmian personalnych, okazało się jednak, że najlepsze w jego przypadku jest to, co już stare i sprawdzone. Dlatego… – W tym składzie nie muszę nikomu tłumaczyć, o co mi chodzi. Rozumiemy się bez słów.
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Reggae majówka w Wieluniu!
Zapraszamy na koncert organizowany przez naszego kolegę z Pracowni!
Tym razem w barze Crash wystąpi Netka (Aneta Króliczek), która w tamtym roku wydała debiutancką płytę "Miasto", a wcześniej współtworzyła zespół Czosnek.
Ostatnio ukazał się jej drugi album.
Być może zagra ktoś jeszcze, planowane są również warsztaty bębniarskie, a po imprezie tradycyjnie już odbędzie się afterparty w rytmach reggae/raga/dancehall.
Nad imprezą patronat objęło Radio Ziemi Wieluńskiej.
Podsumowując:
NETKA
3 maja br.
Wieluń, Bar Crash, ul. Kościuszki 25
Godz. 19:00
Bilet: 13 zł (w dniu koncertu), 10 zł (przedsprzedaż)
Nieśmiało przypominamy, że Walcowe imprezy zawsze są udane ;-)
niedziela, 21 kwietnia 2013
Biografia Marka Edelmana
Przy okazji obchodów okrągłej rocznicy powstania w getcie warszawskim proszę zwrócić uwagę na książkę, która właśnie się ukazała.
Chodzi o poszerzone wydanie biografii Marka Edelmana. Myślę, że
warto zapoznać się z tą postacią, przyjrzeć się bliżej życiu
„bohatera, który robił wszystko, by nikt go nie nazywał
bohaterem”. Warto także w tym miejscu przypomnieć, że w
księgarniach jest wiele pozycji, których autorem czy współautorem
jest właśnie Edelman. „Bóg śpi”, „Prosto się mówi, jak
się wie”, „I była dzielnica żydowska w Warszawie” czy „I
była miłość w getcie” (ta ostatnia dostępna jest w
Miejskiej i Gminnej Bibliotece Publicznej w Wieluniu, szczerze
polecam!) to tylko niektóre z nich. Zapewniam, że każdy tytuł, przy którym widoczne jest nazwisko tego pana, możecie brać w ciemno.
Subskrybuj:
Posty (Atom)